Subiektywny przewodnik po twórczości Tony’ego Allena

Autor: 
Piotr Wojdat
Zdjęcie: 

“Od zawsze gram na perkusji, łącząc jazz z afrykańskimi rytmami. Zawsze jestem też zaangażowany w wiele różnych projektów. Moje własne podejście polega na tym, aby po każdym albumie zastanowić się nad tym, co będzie następne, ponieważ nie chcę się powtarzać.” - tak Tony Allen opowiadał o swojej koncepcji twórczej w wywiadzie, który ukazał się w 2017 roku w serwisie internetowym okayafrica.

W czwartek 30 kwietnia 2020 roku dotarła do nas smutna wiadomość o jego śmierci. Tony Allen był nie tylko znakomitym perkusistą, ale też nieoficjalnym liderem, kierownikiem i siłą sprawczą słynnego zespołu Feli Kutiego - Africa 70. Nigeryjczyk zapisał się złotymi zgłoskami w historii muzyki. Przede wszystkim ze względu na klasyczne płyty wydane z Felą, do których należy zaliczyć m.in. “Zombie”, “Expensive Shit”, czy “Roforofo Fight”. Dosyć szybko, bo już w latach 70., czyli w czasie złotej ery afrobeatu, zaczął karierę solową i wykroczył daleko poza ramy wspomnianego gatunku muzycznego. W trakcie całej kariery jego ścieżki przecięły się między innymi z saksofonistą Manu Dibango, Theo Parrishem (artystą tworzącym w duchu detroit techno), Damonem Albarnem (znanym z zespołu Blur), czy piosenkarką Charlotte Gainsbourg. Nagrał dwie długogrające płyty dla Blue Note, w tym jedną będącą hołdem dla Arta Blakeya i The Jazz Messengers. Był ważna postacią w świecie muzyki jazzowej, popowej, elektronicznej i etnicznej.

W ramach wspominania postaci Tony’ego Allena proponuję przyjrzeć się mniej oczywistym albumom z jego dorobku, które zostały docenione, ale pewnie nie wejdą do kanonu muzyki popularnej. Jednak w moim przekonaniu są na tyle ciekawe, że warto im poświęcić dłuższą chwilę. Pokazują jak bardzo wszechstronnym artystą był nigeryjski perkusista, który do końca aktywnie tworzył i koncertował. Od lat dwutysięcznych wyraźnie przeżywał drugą artystyczną młodość, dlatego skupię się na dwóch moich ulubionych płytach z tego okresu.

Jimi Tenor & Tony Allen - Inspiration Information (2009)

W ramach czwartej odsłony serii “Inspiration Information” wydawanej przez Strut Records zaproszenia z wytwórni otrzymali Fin Jimi Tenor i Nigeryjczyk Tony Allen. Muzyka została zarejestrowany w Paryżu i w Finlandii, a więc tam, gdzie od pewnego czasu rezydowali wymienieni przeze mnie artyści.

To niezwykle udany eksperyment. Biorą w nim udział artyści z różnych środowisk, a jednocześnie mający ze sobą wiele wspólnego. Tony Allen to, rzecz jasna, ikona muzyki afrykańskiej. Jimi Tenor uchodzi z kolei za muzycznego kameleona, który przez długie lata fascynował się muzyką elektroniczną, a także afrobeatem i jazzem, czego dowodem są jego wspólne płyty z Kabu Kabu.

Jednak to chyba z Tonym Allenem stworzył najciekawszą mieszankę afrykańskich rytmów i funkowych groove’ów. Fin gra tu na większości instrumentów melodycznych: na saksofonie tenorowym, keyboardzie, basie, kalimbie, cytrze, koto i marimbie. Oprócz tego śpiewa falsetem w “Selfish Gene” i “Darker Side of Night”. A brzmi to trochę tak, jakby przy okazji kpił sobie ze Sly Stone’a. “Sinuhe” i “Got My Egusi” to z kolei chyba najbardziej oczywiste utwory z całego zestawu. Prym wiedzie w nich Tony Allen, a brzmienie jest klasycznie afrobeatowe. Na całej płycie gra Nigeryjczyka jest nieoczywista. Swobodnie przechodzi od subtelnych rytmów do podwójnych kopniaków na bębnie basowym i razem z Jimim Tenorem poszerza muzyczne horyzonty.    

Tony Allen & Hugh Masekela - Rejoice (2020)

Kto kiedykolwiek śledził muzykę nigeryjskiego perkusisty Tony'ego Allena i południowoafrykańskiego trębacza Hugh Masekeli, nie powinien być zdziwiony, że taka sesja istniała i dopiero dwa miesiące temu ujrzała światło dzienne. Trębacz zmarł w 2018 roku, a jego trwająca od lat 60. kariera była pełna zwrotów akcji. Dla Allena innowacje, eksperymenty i zmiany stały się immanentną cechą jego gry. Obaj zostali sobie przedstawieni przez Felę Kutiego w latach 70. i pozostali przyjaciółmi. Ponoć od dawien dawna rozmawiali o stworzeniu albumu. Dopiero w 2010 roku znaleźli czas pomiędzy różnymi koncertami, aby rozpocząć ten projekt.

Producent Nick Gold, cieszący się uznaniem ze względu na wiele światowych produkcji muzycznych, w tym Buena Vista Social Club, nagrał ich wspólną sesję. Te niedokończone nagrania pozostawały jednak przez długi czas nietknięte. Dopiero po śmierci Masekeli Nick Gold i Tony Allen odkryli oryginalne taśmy i zakończyli nagrywanie muzyki w 2019 roku. Do współpracy zaprosili także reprezentantów młodego pokolenia nowego jazzu: klawiszowca Joe Armona-Jonesa, basistów Toma Herberta i Mutale Chashi oraz saksofonistę Steve’a Williamsona.

To, czego możemy posłuchać na “Rejoice”, nie jest bezlitośnie taneczną muzyką z Lagos. To raczej jej kameralna i dojrzała wersja, gdzie swingujący nowoczesny jazz łączy się z funkiem i południowoafrykańskim groove'em. Śpiewanie i cudownie pomysłowe linie trąbki Masekeli korespondują z naturalnym i zwiewnym bębnieniem Allena. “Rejoice” to znakomita płyta. To postscriptum do artystycznego testamentu Masekeli. To też postscriptum i piękne zwieńczenie dorobku i kariery Tony’ego Allena, do którego muzyki zapewne będziemy wracać z dużą przyjemnością.