Marcin Olak Poczytalny: Niech Trwa

Autor: 
Marcin Olak
Zdjęcie: 
Autor zdjęcia: 
mat.promocyjne

Lecę na wysokości 11000m. z prędkością kilkuset kilometrów na godzinę, ale wydaje się, że samolot  stoi w miejscu. Pomalutku przesuwamy się nad puchatymi chmurami, tak niemrawo, prawie wcale. Odpowiada mi to oderwanie, to zawieszenie, nawet szum silników jest OK, zagłusza rozmowy współpasażerów. Tak jest dobrze. Chcę, żeby ta chwila trwała. Nie chcę wracać. 

W tym momencie zupełnie nic nie zależy ode mnie, mogę odpuścić, wyłączyć się. Może powspominać, podsumować te kilka dni; dźwięki, smaki, wrażenia. Przyjemny ból stóp, to od chodzenia, takiego intensywnego, żeby zobaczyć jeszcze więcej. Cudowny, zachłanny pośpiech…

Pojechałem na koncert Gregory Pottera. Zaczął od „Revival Song”. Mocno, pewnie. Bez udawania, bez pretensji - po prostu opowiedział swoją historię. Lekko i bezbłędnie, ale ten cały mistrzowski warsztat ani przez moment nie przesłonił tego, co najważniejsze. Zaangażowania, tej uważnej żarliwości. Żaden dźwięk nie był odpuszczony, byle jaki, ani jedna fraza nie była nieistotna. W każdej było wszystko, całe tu-i-teraz. 

Przeglądam podręczną płytotekę w telefonie. Jest, tak myślałem, że mam ją ze sobą. „All Rise”. Słuchawki, te wyciszające. Silniki milkną, wiszę pomiędzy i słucham. Przypominam sobie zapowiedzi Pottera, krótkie i lekko opowiedziane, ale wcale nie takie lekkie… Jak ta o młodym Gregorym wygonionym sprzed drzwi dziewczyny z klasy przez jej ojca. Ze względu na kolor skory śpiewaka chłopaka. Kilka słów, piosenka, a w niej zupełnie inne nazwisko, ale jej imię chyba zostało. Tekst napisał wystraszony, skrzywdzony dzieciak czy już dorosły artysta? Cholera wie, ale jak na dziecko to może zbyt dojrzałe. Bo takie spokojne, bez złości, prawie pogodne, nawet współczujące. Jemu, jej, sobie samemu, wszystkim takim dzieciakom. Mądry, spokojny, prawie uśmiechnięty, bachowski smutek. 

Chmury stoją nieruchomo, ja uśmiecham się smutno do wszystkiego od czego odlatuję. Coraz dalej. Od czego odleciałem już dawno; szkoda, cholera. I do tego wszystkiego, co przede mną, pode mną - ale jeszcze przez chwilę zawieszony, jak dobrze… Mister Holland, niech ta chwila trwa. Niech trwa.