„Landfall” to ponad godzinny mroczny performance. Apokaliptyczny spektakl w wykonaniu nowojorskiego Kronos Quartet i 70-letniej artystki — Laurie Anderson. Przez ostatnie lata „Landfall” wykonywany był na wielu festiwalach i koncertach, a w lutym br. został wydany na albumie o tym samym tytule. Ponad 70-minutowy performance opowiada o huraganie Sandy, który w 2012 roku dotknął Stany Zjednoczone. Jest więc bardzo ilustracyjnie, molowo i mętnie. A do tego eksperymentalnie a momentami... wzruszająco.
Kronos Quartet to zespół-legenda. Muzyka brzmiałaby dziś inaczej, gdyby nie ten prowadzony od przeszło 40 lat przez Davida Harringtona kwartet smyczkowy i ich nieprzemijający apetyt na nową muzykę. 16-go listopada Kronos Quartet wystąpi na specjalnym koncercie w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Usłyszymy utwory napisane dla tego zespołu przez kompozytorów żydowskiego pochodzenia. Będą to m.in. kompozycje Steve’a Reicha, Michaela Gordona i Bryce’a Dessnera.
Album ten w zasadzie nie jest zaskakujący - 15 utworów z 14 krajów świata, nagranych z udziałem m.in. Astora Piazzoli (bandoneon), Zakira Hussaina (tabla) czy Wu Man (pipa). Od ikony bluesa -Blind Williego Johnsona, przez jednego z najczęściej piszących dla kwartetu kompozytora - wielkiego Terry’ego Riley, po Omara Souleymana - pochodzącego z Syrii muzyka kurdyjskiego, znanego choćby ze współpracy z Björk. Fakt, że taki muzyczny kalejdoskop może być „nie-zaskakujący” jest chyba jednym z najlepszych pomników 40 lat pracy Kronos Quartet.
Marzec 1970 roku. Piatęk 13-go. Czas wojny. Te słowa na partyturze kompozycji "Black Angels" dopisał jej autor, amerykański kompozytor George Crumb. Utwór, inspirowany doświadczeniami wojny w Wietnamie, stworzył z myślą o elektrycznym kwartecie smyczkowym. Obok wzmocnionych dźwięków skrzypiec, altówki i wiolonczeli pojawiają się w nim także słowa, a nawet odgłos pocieranej smyczkiem szklanki z wodą.