Prawdę rzekłszy nie bardzo mi po drodze z podsumowaniami. Muzyka improwizowa jest materią podlegającą nieustannym zmianom i nieskończonym procesem o naturze tak złożonej, że próba syntezy zasadniczo skazana jest na niepowodzenie. Tym bardziej, że najbardziej pociągająca jest w niej obserwacja przemian i wyłuskiwanie szczegółów – na zasadzie zbliżonej do wydłubywania rodzynek ze świątecznego ciasta.
Najlepiej byłoby chyba napisać, że tematem tegorocznej edycji Playback Play był niepokój związany z oczekiwaniem. Narastające poczucie niepewności, które kuratorom skojarzyło się z adwentem. Ten świąteczny czas objawiał się więc wraz z obecnością utworów o duchowej podbudowie: kompozycji Richarda Youngsa zatytułowanej po prostu "Advent" czy w "Mszy" Joanny-Halszki Sokołowskiej. Kolejnym pretekstem do snucia rozważań na temat czasu i trwogi była "Melancholia sprzeciwu" Laszlo Krasnochorkaia, wokół której zbudowane były trzy główne koncerty.
Artyści z kręgu muzyki improwizowanej, awangardy i alternatywnego rocka zbiorą się w najbliższy weekend, by własnymi słowami opowiedzieć "Melancholię sprzeciwu" László Krasznohorkaia. W klubach Dwa Osiem, Mózg Warszawa i teatrze Komuna // Otwock pojawią się m.in. Phil Minton, Jean-Herve Peron i David Thomas.
Po raz 22 tygodnik Polityka ogłosił nominacje do Paszportów POLITYKI, nagród kulturalnych, które być jako jedne z nielicznych niosą za sobą realną wartość i dla nominowanych i dla zwycięzców.
Już jutro, 29-go listopada w Studiu Koncertowym im WItolda Lutosławskiego, w Katowicach, w ramach cyklu koncertowego organizowanego przez panan Mariusza Adamiaka, wystąpią Tamaya Honda, Michiyo Yagi i Wacław Zimpel. Z tej okazji mamy konkurs i do wygrania cztery bilety na niedzielny wieczór. Tym razem bez pytania konkursowego. Kto pierwszy ten wygrywa.
Tegoroczna edycja Krakowskiej Jesieni Jazzowej zbliża się do końca. Barry Guy zamyka dziś swoją rezydencję koncertem z Kena Vandermarka, a już jutro, 23-go listopada w Klubie Alchemia, wstąpią Michiyo Yagi, Tamaya Honda i Wacław Zimpel.
Nie ma to jak duże free-jazzowe składy. Jeśli któryś z nich pojawi się na horyzoncie, czy to z koncertami, czy z płytą (co często jest zresztą powiązane) – od razu przyciąga uwagę. Duży zespół to jednak duża odpowiedzialność, a taką udźwignąć niełatwo – i nie chodzi tu tylko o stronę organizacyjną, bo przede wszystkim należy być szalenie poukładanym i mieć wiele fantazji jednocześnie, aby możliwości takiego big bandu właściwie wykorzystać.