Pat Metheny

Enrico Rava – trębacz stylowy

Zmierzwione włosy, długie siwe wąsy, drobna postura. Enrico Rava bardziej niż wytrawnego trębacza przypomina ulicznego gitarzystę, grającego szlagiery Dżemu. Ale kiedy mowa o prawdziwej muzyce, tylko głupiec skupia się na stylowej aparycji. Enrico Rava swoją grą, opowiada przecież historie najbardziej szykowne, w sposób elegancki i dostojny. 

Pat

Pat Metheny jest jednym z największych gitarzystów jazzowych, to nie ulega wątpliwości. Stworzył własny, rozpoznawalny styl, nagrał płyty, które inspirowały całe rzesze muzyków, ma oddanych fanów na całym świecie.

Autorytet, autentyczność, autorstwo - rozmowa z Patem Metheny

To już tradycja, że Pat Metheny, jeden z najważniejszych muzyków-improwizatorów na świecie, przy okazji premier kolejnych swoich płyt właśnie w Warszawie spotyka się z dziennikarzami. Jest zawodowcem w każdym calu - także w relacjach z mediami. Mimo tego, że na pytania zaproszonych redaktorów odpowiadał już od ponad 6 godzin, gdy przyszła kolej na mnie, powitał mnie serdecznym uśmiechem, jak gdyby właśnie pierwszy raz miał okazję podzielić się z kimś swoimi przemyśleniami.

Kin: więzy krwi - rozmowa z Patem Metheny

Zacznijmy od wizualnej strony Twojego albumu. Tytuł zawiera znak graficzny - dwie strzałki wskazujące przeciwne kierunki. Okładkę pokazałeś najpierw jako animację. Kiedy pierwszy raz ją zobaczyłem skojarzyła mi się ze słynnym zdaniem Gertudy Stein: pisarz powinien pisać oczami a malarz malować uszami.

Jack DeJohnette - czas legendy

Jack DeJohnette jest jednym z tych jazzowych gigantów, o których mówi się – oni zmieniali jazz na przestrzeni lat! Jack DeJohnette wnosi zarówno jako lider, jak i jako sideman nieograniczoną inwencję do zespołów, to on dopełnia brzmienie, syntetyzując przepływ myśli muzycznej. Jest ponad podziałami, współpracował z muzykami wywodzącymi się z różnych środowisk, części geograficznych, reprezentujących często zupełnie różnorodną stylistykę, i efektem jego współdziałania były projekty niezmiennie inspirujące, jakich historia jazzu do tej pory nie znała!

Chick Corea - Szalony Kapelusznik !

Z pewnością nie może być łatwe odrzucenie pokusy spoczęcia na laurach. Szczególnie gdy ma się ku takiemu spoczęciu sposobność i wszelkie usprawiedliwienie, gdy zrobiło się już swoje i na dobrą sprawę, nikt nie powinien oczekiwać więcej. Było już i tak zupełnie wiele i zupełnie nieźle. Przed takim wyzwaniem duchowym stają zazwyczaj tylko najwięksi muzycy, których twórczość – by być twórczością właśnie a nie jedynie dorobkiem – stale domaga się zmian i rozwoju. To musi być męczące tak rozwijać się bez przerwy. Jednym z tych muzyków był Chick Corea.

Esbjorn Svensson - człowiek z Vesteras

Vesteras – jak na szwedzkie realia całkiem spore miasto. Ponad 130 tys. mieszkańców to nie przelewki. Przy okazji jedno z najstarszych w Europie Północnej. Tam powstała pierwsza szwedzka elektrownia wybudowana przez słynny energetyczny koncern ABB. Tam też, przed siedmioma bez mała dekadami, Erling Peerson zakładał swój pierwszy sklep odzieżowy, Hennes, będący protoplastą bodaj największego koncernu odzieżowego Hennes&Mauritz (H&M), ubierającego dziś miliony ludzi na całym świecie.

Michael Brecker - The Costs Of Living

Sporo ponad 1000 płyt, 13 Nagród Grammy i status jednego z najbardziej wpływowych współczesnych saksofonistów jazzowych, którym cieszył się od początku solowej kariery do samej śmierci. O kim mowa? O Michaelu Breckerze rzecz jasna.

Grać inaczej od pozostałych dziewcząt i chłopców - dziś urodziny Billa Frisella

Bill Frisell to niewątpliwie jeden spośród tych jazzowych gitarzystów, których brzmienia nie sposób pomylić z jakimkolwiek innym, a jednocześnie artysta otwarty na szerokie  spektrum niekoniecznie jazzowych inspiracji.  We Frisellowym jazzie odnaleźć możemy - by na wstępie ograniczyć się do inspiracji bodaj dlań najważniejszej - rozliczne tropy, wiodące słuchacza do bogatego skarbca amerykańskiej tradycji muzycznej, w którym odnajdziemy tradycyjny blues, folk z Apallachów, bluegrass czy country.

Derek Bailey - heros gitary nie grający riffów.

Nigdy nie był traktowany przez wielki przemysł jak wielka postać. Nie dostał Grammy! Ani też za bardzo nie udawało mu się załapywać na okładki gazet, nawet tych branżowych. Ale też do jakiej niby branży miałoby się go przydzielić? Czasy kiedy taka klasyfikacja mogłaby się wydarzyć i miała sens minęły zanim stał się tym, kim się stał. Wszyscy mistrzowie improwizowanej awangardy podróżowali do niego, jak do mędrca, nazywali herosem gitary nie grającym gitarowych rifów, nauczycielem, nie znającym wszystkich odpowiedzi.

Strony