Bardzo jazzowa, nowojorska produkcja z Tony Malabym, jako zasadniczym tytułem wykonawczym. Temu już nie młodemu saksofoniście przypiąłem onegdaj łatkę bardzo kompetentnego rzemieślnika i niech tak już pozostanie. Do kwartetu Paloma Recio zaprosił sprawną sekcję (Opsvik, Waits) i ciekawego gitarzystę z prądem Ben Mondera. Z jego chwilami bardzo nieśpieszną narracją zetknąłem już jakieś dwadzieścia lat temu, gdy jako początkujący fan dźwięków nieoczywistych, z lubością zachwycałem się nowojorską sceną Downtown.
Zasadą podczas marcowych edycji Festiwalu Jazz Jantar jest to, że prezentacji polskich składów towarzyszy występ jednostki zagranicznej. Zasadę świeżo wykutą łatwo jest jednak nagiąć, i w piątek w Żaku wystąpił nie jeden, a dwóch znakomitych amerykańskich trębaczy.
Dziewiąta płyta w dyskografii Ralpha Alessiego jest przy okazji wielką nobilitacją jego muzycznego talentu. Co by nie pisać tutaj o samej muzyce, realizacja nagrań dla monachijskiego ECM jest dziś wyróżnieniem i olbrzymim promocyjnym wsparciem dla każdego muzyka i zespołu.Wszystkie dotychczasowe nagrania Alessiego stanowiły dla słuchacza poważne wyzwanie w zakresie wiedzy o muzyce, jej kontekstach, związkach harmoniczno – rytmicznych, melodii w improwizacji, strukturze kompozycji, stylu gry na trąbce i technice.
W lipcowym numerze magazynu „Downbeat” redakcja pokusiła się o stworzenie listy „The 80 Coolest Things in Jazz Today”. Pośród rozmaitych kategorii, takich jak Żyjący Mistrzowie, Nowe Pokolenie czy Światowy Jazz, znalazła się także Wolność – honorująca eksperymentatorów oraz twórców awangardowych, którzy uosabiają filozofię muzyki free. Nazwisko Tony'ego Malaby zostało wymienione jako pierwsze w tej kategorii i jego nowy album „Somos Agua” doskonale uzasadnia taki stan rzeczy.
Już jutro, 7-go października, rusza kolejna edycja festiwalu Jazz i Okolice. Jak co roku, słuchaczy czeka program będący przeglądem najciekawszych obszarów współczesnej muzyki improwizowanej.
Avishai Cohen – imię i nazwisko, które polskiemu melomanowi mówi wiele i najczęściej budzi same pozytywne skojarzenia, ale ten Avishai Cohen, o którym mowa, to nie ulubieniec publiczności, uroczo śpiewający „Alfonsinę Y El Mar” i akompaniujący sobie na kontrabasie, ale trębacz i to trębacz, który na dzisiejszej mainstreamowej jazzowej scenie jest jednym z najważniejszych głosów. Od kilku lat na stałe współpracuje z San Francisco Jazz Collective, bierze udział w sporej liczbie sesji jako sideman, przez laty nagrał także płytę w Polsce, z Maciejem Grzywaczem, skąd inąd świetną.