Branford Marsalis – magnetyzujące nazwisko, człowiek-instytucja, muzyczny awanturnik i „włóczęga”, który w swoich artystycznych poszukiwaniach odwiedził tak odległe od siebie stylistycznie obszary jak jazz, rap, rock, R&B, funk, a nawet muzyka klasyczna. Nie boi się eksperymentów, klasyfikacji, sięgania w rejony, które pozornie zarezerwowane są dla twórców z zupełnie obcych światów i innych generacji.
Choć na zimową aurę coraz trudniej liczyć, to jazz zimą w Bielsku-Białej jest zjawiskiem stałym i wyczekiwanym. To oczywiste, w końcu od 21 lat, co roku, niezależnie od warunków pogodowych, bielskie sceny muzyczne przejmują we władanie muzycy z głównego nurtu jazzowego mainstreamu oraz z jego bliższych i dalszych okolic. Wszystko pod szyldem LOTOS Jazz Festival Bielskiej Zadymki Jazzowej.
Kurt Elling. Jeden z najlepszych i najbardziej cenionych obecnie wokalistów na jazzowym firmamencie. Na swoim koncie ma tuzin płyt długogrających, liczne nagrody, w tym Grammy za płytę Dedicated To You: Kurt Elling Sings The Music of Coltrane and Hartman (2010); wielokrotny tytuł „Male Vocalist of The Year” według magazynów Down Beat oraz Jazz Times, koncerty na całym świecie. Za swe wybitne osiągniecia wokalne otrzymał prestiżowe wyróżnienie- nagrodę Nightlife/ Outstanding Jazz Vocalist.
Są sprawy w świecie jazzu niemal pewne. Pewne jest, że Sonny Rollins jest wielki, że płytą wszechczasów jest „Kind Of Blue”, Charlie Parker był geniuszem, Louis Armstrong najodważniejszym jazzowym reformatorem, a Ellington spiżowym pomnikiem amerykańskiej muzyki. Pewne jest również, że John Coltrane był Ojcem, Pharoah Sanders Synem, a Albert Ayler – Duchem Świętym.
Fani talentu Kurta Ellinga cieszą się jak dzieci. W piątek czyli 23 marca 2018 roku na póki sklepowe trafiła najnowsza płyta wokalisty zatytułowana The Questions.
Zagramy w skojarzenia? Kwartet Branforda Marsalisa – znakomity working band, mistrzowie przedkładający wierność obeznanemu obliczu jazzu nad eksperyment, pełni siły i zaangażowania muzycy. Kurt Elling – sceniczny elegant, porywający wokalista, sprawny niczym aktor w rozmaitych stylistykach, nieraz trącący nadmiernie konwencjonalnymi wykonaniami. Ich wspólna płyta z piosenkami może być... popisem jazzowego grania z genialnym wyczuciem oraz budzącym respekt odtwarzaniem tego, co jazz daje nam od dziesiątek lat.
W jazzie dobrze znany jest zwyczaj reinterpretowania klasycznych albumów gatunku przez artystów następnych pokoleń. Kilka lat temu w Warszawie w ramach jednego wieczoru z Davisowskimi płytami mierzyli się Jimmy Cobb (projekt „Kind Of Blue @ 50”) i Marcus Miller („Tutu Revisited”). Stołeczna publiczność pamięta też występ grupy kierowanej przez Grahama Haynesa z 2011 roku, która w Sali Kongresowej wskrzeszała muzykę z „Bitches Brew”.