Dla współczesnej muzyki improwizowanej nazwiska: Parker, Guy i Casserley od lat pozostają czymś w rodzaju ostatecznych drogowskazów. Na omawianym albumie Brytyjczycy kontynuują swe poszukiwania dotyczące ingerencji urządzeń elektronicznych w proces improwizacji i przenikania się dwóch, pozornie wrogich sobie obszarów estetycznych: akustycznego i elektronicznego.
Gdyby ktoś wiedziony nazwiskiem Evana Parkera zabrał się za słuchanie tej płyty oczekując free improvu, free jazzu, czy czego tam jeszcze free, myślę, że nieźle by się... no właśnie - zawiódł? Chyba nie.
Płyta Electro-Acoustic Ensemble to poważny problem dla słuchacza. Nie chodzi o to, że ciężko się jej słucha - tego bym nie powiedział. Trudność polega raczej na zbyt złożonym materiale dźwiękowym, który żadną miarą nie chce poddać się analizie.