Recenzje

  • By Way Of Deception

    Formacja Angles w dalszym ciągu podąża drogą obraną blisko dekadę temu przez inną zasłużoną skandynawską grupę Atomic, choć nie można mówić o ślepym naśladownictwie. Szwedzki sekstet bardzo szybko przyswoił podstawowe wyróżniki nowoczesnego stylu kolegów o dłuższym stażu scenicznym, po czym odbiegł na co najmniej dwa kroki do przodu, śmiało opracowując ów idiom na własną modłę. Teraz, gdy Atomic pewien swój szczyt już osiągnął i nagrywa bardzo dobre, równe albumy, Angles wspinają się z płyty na płytę coraz wyżej.

  • Time Travel

    Dave Douglas nagrał kilka wspaniałych płyt. Bodaj jedną genialną. Przynajmniej tak mi się wówczas wydawało. Potem, po latach eksperymentowania z przeróżnymi składami zrobił woltę w stronę... Cóż, od lat wydaje mi się, że jedyne co robi, to mniej lub bardziej udanie tworzy "w stylu". Przede wszystkim Milesa Davisa, choć odwołań do muzyki wielkich mistrzów z przed lat jest zdecydowanie więcej. Niezależnie, od tego, czy są to składy elektryczne, czy też akustyczne, zawsze mam wrażenie przepełnienia tej muzyki, twórczością kogoś sprzed wielu lat. Najczęściej jest to Davis.

  • Genera

    Muzyka jazzowa pochodząca z Kanady pozostaje w Europie niedoceniana. Przede wszystkim zaś nie jest wystarczająco znana. Z wyjątkiem kilku artystów (m.in. Oscar Peterson, Lenny Breau, Gil Evans, Diana Krall) twórcy i wykonawcy z tej części Ameryki Północnej pozostają nieznani szerszej publiczności na naszym kontynencie.

  • The Voice Is One

    „The Voice is One” - tytuł ten nie wydaje się nastręczać szczególnych translatorskich trudności - głos jest jeden. W tym przypadku jednak warto nad tym przekładem pochylić się nieco dłużej - tak jak bez wątpienia warto w skupieniu posłuchać duetu Evana Parkera i Agustiego Fernándeza.

  • Somewhere

    Ta płyta jest piękna, wspaniała, cudowna. Trzech panów, którzy od trzydziestu lat zachwycają nas swoją muzyką, ponownie postanowili przedstawić swoje wykonania jazzowych standardów. Praktycznie prawie murowany kandydat do wszelkich zestawień na "naj" bieżącego roku. Nie mam zastrzeżeń, niech i tak Życzę im tego z całego serca.Jako się rzekło, muzyka piękna, muzyka wspaniała. Wspaniale improwizujący muzycy. Wspaniałe między nimi porozumienie. I jeszcze ta elegancja... Jednak będę marudził.

  • Solo Violin

    Ten nagrany w maju 1976r album, a wydany dwa lata później w NIemczech przez Electorla / EMI, to najbardziej kameralne nagranie w całej twórczości Zbigniewa Seiferta. Jedyne też, zrealizowane bez wsparcia innych muzyków. Tylko on jego skrzypce, i aparatura elektroniczna pozwalająca nakładać na siebie zarówno kolejne głosy instrumentu, jak również swój własny głos. No i oczywiście publiczność zgromadzona w „Forum Junge Music” w Bremie.

  • Fun House

    Co się stanie, kiedy w jednym miejscu spotka się amerykańska tradycja i europejska awangarda? Na pewno coś piekielnie dobrego. A co jeśli będą to dwaj świetni pianiści, z czego pierwszy nosi nazwisko Hersch a drugi Delbecq? Chyba nie trzeba się nad tym długo zastanawiać. Ale to nie koniec, ponieważ projektowi towarzyszy jeszcze jeden bardzo istotny aspekt – sześcioosobowy skład, jednak nie sekstet, a podwójne trio, czyli forma należąca raczej do rzadkości. Mamy wszystko, czego trzeba do szczęścia – dobrych artystów, niebanalną formę i nowoczesny jazz.

  • The Bespoke Man's Narrative

    Aaron Diehl – wygrał w tym roku rankingi Jazz Journalist Association w kategorii „Up and Coming Artist of the Year” co oznacza, że teraz świat jazzowej żurnalistyki właśnie na tego młodego dżentelmena będzie teraz spoglądał ze zwiększoną uwagą i kto wie być może ten werdykt otworzy Aaronowi drogę do szerszej nieco popularności, tak jak kiedyś otworzył Ambrosowi Akinmusire’owi.Diehl jest muzykiem, który na wyróżnienie JJA zapracował sobie dzielnie.

  • SZYMANOWSKI

    RGG – zespół doskonale nam znany, ale jednak inny niż przyzwyczailiśmy się przez ponad dekadę jego istnienia. Inny głównie ze względu na skład bo gdyby chcieć przytrzymać się zasady skrótu od nazwisk tworzących go muzyków to powinno być OGG. Przemysława Raminiaka płynnie zastąpił młody Łukasz Ojdana. Ale nazwa pozostała i dobrze, bo RGG to już na naszym rynku marka.

  • All Your Life (The Beatless Tribute)

    Bez najmniejszych wątpliwości świat polubi tę płytę! Jest na niej wszystko czego potrzeba, że by pojawiła sięna sklepowych półkach, albo trafiła na play listy odtwarzaczy mp3. Przede wszystkim są tu kompozycje The Beatles. Już samo to wystarczy. Jest „And I Love Her”, „Michele”, „Eleanor Rigby” oraz “Blackbird” i “Penny Lane”. A piosenki “Czwórki z Liverpoolu” świat kocha najbardziej na świecie.

  • The Original Benny Goodman Trio And Quartet Sessions, vol. 1. After You've Gone

    Była połowa lat 30. Stany Zjednoczone. Prohibicja, gangsterzy i... swing. Rozbuchane orkiestry swingowe parły do przodu z siłą godną lokomotyw, które wówczas tam powstawały, a powstały wtedy największe, jakie kiedykolwiek zostały wyprodukowane. Stany były wielkie, swing był wielki, orkiestry były wielkie... Trzeba było mieć zatem nie lada odwagę, by muzykę tę zaprezentować w składzie okrojonym ze wszystkiego swingowego, jazzowego... Jedynie klarnet, fortepian i perkusja.

  • Tales Of Enchantement

    Jak sprawić, żeby zniknęły mosty pomiędzy rożnymi rodzajami muzyki? Co zrobić żeby odległe historycznie światy utworzyły wielki dźwiękowy kosmos, żeby w jednym rzędzie, na równych prawach stanęli obok siebie Heintz Ignaz Biber, Gyorgy Kurtag, Jan Sebastian Bach i anonimowy twórca, pochodzącego z IX wieku hymnu „Veni Creator Spiritus”? W jaki sposób znaleźć wspólny mianownik dla współczesnej kompozycji, wielkiej improwizacji i sztuki interpretowania dzieł spisanych na papierze nutowym?

  • There's a Hole In The Mountain

    Fakt, że przy tak wielkim zapracowaniu poszczególnych członków Atomic wciąż regularnie raczy nas nowymi longplayami uznać należy za świadectwo wielkiej pasji tworzenia i niezbywalny szacunek dla słuchaczy. Grupa mogłaby się spokojnie rozejść i nagrywać w innych konfiguracjach (a ich liczba jest, jak wiemy, niemal nieskończona), tymczasem od ponad dekady pozostają na posterunku, znajdując czas na wspólne sesje, których wynik nigdy nie schodzi poniżej przyzwoitego poziomu, a wykształcona stylistyka wciąż przyciąga soczystością rasowego grania.

  • I Know About the Life

    Dla miłośników talentu Sheppa jest to pozycja bezdyskusyjna, wpisująca się w ów specyficzny rys całej muzyki saksofonisty, która tak naprawdę nigdy nie była aż tak bardzo free, jak próbowano o niej mówić. Świadczą o tym nawet nagrania dokonane jeszcze w latach 60. To zaś, zrealizowane przy pomocy młodych wówczas muzyków: Kenny'ego Wernera - fortepian, Santie DeBriano - kontrabas i Johna Betcha - perkusja, wydaje się niemal emblematyczne. 

  • Brooklyn Babylon

    Brooklyn to miasto imigrantów. Ludzie z całego świata przyjeżdżali tu od pokoleń i budowali swoje własne, odrębne wspólnoty. Każda dzielnica ma swoją konkretną tożsamość i poczucie własnej historii - możesz iść tą samą ulicą, a trzy budynki dalej nagle masz wrażenie, że przejechałeś pół świata. Jeśli na Manhattanie wszystko zlewa się w jedno - Brooklyn jest mozaiką.
    Jest także tym słabszym z rodzeństwa, które cały czas musi coś jeszcze udowodnić - mówi o dzielnicy Nowego Jorku, która stała się inspiracją dla jego najnowszej płyty Darcy James Argue.

Strony