Melisa
Nie do wiary, że trzeba było czekać tyle czasu, żeby weteran polskiej sceny jazzowej zadebiutował w roli lidera. Ale w końcu debiut stał się faktem i dla słuchaczy jest to dobra informacja. O tym jaką sympatią i szacunkiem cieszy się pan Dyakowski niech zaświadczy lista muzyków, którzy przystąpili z nim do nagrania płyty składająca się z artystów raczej młodszego pokolenia. Wśród nich jest także i sam Leszek Możdżer, który wiele razy odmawiał gościnnych występów, ale, jak powiedział w jednym z radiowych wywiadów, nie wyobrażał sobie, żeby będąc poproszonym przez Przemka o zagranie na jego płycie mógł mu odmówić. Ale nie Leszek jest tu bohaterem. Przede wszystkim jest nim Przemek Dyjakowski, który co tu kryć nagrał bezpretensjonalną i chwilami zaskakująco nowoczesną płytę. I co znacznie ważniejsze to jest znak rozpoznawczy sposobu, w jaki o muzyce myśli lider sesji zatytułowanej „Melisa”. Otoczony muzykami młodymi, wydaje się nie mieć wiele z seniora, który przedłożył odcinanie kuponów od świeżego podejścia do jazzowej materii.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.