Marianne
Liquid Trio, to po prawdzie formacja powstała z inicjatywy doskonałego katalońskiego pianisty Agusti Fernandeza. Co więcej pierwsze wydawnictwo tego składu, sumujące dwa spotkania studyjne z lat 2010 i 2011, ukazało się pod tytułem wykonawczym Agusti Fernandez Liquid Trio Primer Dia I Ultima Nit (Sirulita, 2013). Jednakże najnowsze dzieło jest już firmowane nazwiskami wszystkich muzyków, zatem winniśmy go szukać pod szyldem Agusti Fernandez/ Albert Cirera/ Ramon Prats Marianne (Vector Sounds, 2016). Muzyka zawarta na krążku z całą oczywistością dowodzi zasadności tego zabiegu edytorskiego.
Trwająca trzy kwadranse studyjna, ubiegłoroczna rejestracja z Barcelony, przynosi siedem absolutnie wysmakowanych perełek free improv. W przeciwieństwie do poprzedniej płyty, zdecydowanie przesunięte zostały pewne akcenty. Agusti, miast sunąć pasażami wprost z klawiatury dobrze nastrojonego fortepianu, ucieka w zmyślne preparacje, zostawiając tym samym znacznie więcej przestrzeni młodszym kolegom. Cirera i Prats łapią w lot ideę i dają popis swych improwizacyjnych kompetencji. Fragmenty zadziornego przekomarzania, dynamicznych interakcji i kolektywnych huraganów dźwięku, przeplatają się z subtelnymi, sonorystycznymi dywagacjami na pograniczu ciszy. Tenor Alberta ciągnie ansambl stale ku górze, nie unikając wysokich rejestrów, a perkusja Ramona – czuła na podpowiedzi wprost z wnętrza fortepianu - oplata całość zgrabnymi kontrapunktami, szukając skutecznie mikroprzestrzeni dla indywidualnych popisów.
Z jednej strony - ustnik, membrana i skowyt ostatniej struny, z drugiej – galopady eksplodujących fajerwerków ekspresji (kluczowym zdaje się tu być blisko 20-minutowy Zugengeben). Gdy podczas tych drugich muzycy zdają się być odrobinę przewidywalni, to już na poziomie ciszy bywają niezwykle rezolutni i dobitnie zaskakujący. Albert raz jeden sięga po sopran i wije fikuśne pasaże w stylu Trevora Wattsa u boku Johna Stevensa, na tle splecionych w jeden perkusyjny puls Agustiego i Ramona (O Disco Amarelo Iluminou-se), czym doprowadza Marianne do kompulsywnego szczytowania, godnego każdego upadku. Na finał (Esta Amba, En La Galeria, Escuchano a Los Mirlos) tenorowe dmuchawki saksofonisty przywołują dalekie echa komedowskiej, filmowej retoryki, w czym wspiera go kompetentna palcówka pianisty, już po właściwej stronie fortepianu.
Wspaniałe nagranie, po którym nie wypadło już Liquid Trio firmować nazwiskiem tylko jednego muzyka.
Night Is Generally My Time For Walking; Le Bois De La Saudraie; Zugegeben; La Heroica Ciudad Dormía La Siesta; O Disco Amarelo Iluminou-Se; I Was Born In The City Of Bombay; Está Arriba, En La Galería, Escuchando A Los Mirlos.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.