DUOT with STRINGS

Autor: 
Andrzej Nowak (Trybuna Muzyki Spontanicznej)
DUOT & ZARM Ensemble (Cirera/Prats/Zingaro/Alves/Mitzlaff/Rosso)
Wydawca: 
FSRecords.net
Dystrybutor: 
FSRecords.net
Data wydania: 
15.10.2023
Ocena: 
5
Average: 5 (1 vote)
Skład: 
DUOT: Albert Cirera – Saxophones, Ramon Prats – Drums ZARM: Carlos “Zingaro” - Violin, David Alves – Violin, Ulrich Mitzlaf – Cello, Alvaro Rosso – Double Bass

Kataloński Duot, muzyczne dziecię saksofonisty Alberta Cirery i perkusisty Ramona Pratsa, żyje pełnią artystycznego życia już kilkanaście lat. W dorobku kilka wyśmienitych albumów, niezapomniany koncert na jednym z lokalnych, spontanicznych festiwali i tysiące wspólnych koncertów, także w wersjach poszerzonych (choćby z Andy Moorem).

Dokładnie dwa lata temu, w świetnie nam znanym obiekcie sakralnym w portugalskim Caldas Da Rainha, Katalończycy zagrali wspólny koncert z lizbońskim kwartetem smyczkowym ZARM (w składzie po części urugwajsko-niemieckim). Koncert okazał się być wspaniałym, zatem nic dziwnego, że trafia do nas obecnie w wersji płytowej. A że wydawcą jest polski label, to równie mało zaskakujące. Zatem z dygoczącym sercem i radością przemożną zaglądamy do środka strunowego albumu Duot!

Początek koncertu jest równie kameralny, jak mroczny. Strunowe drony, szmery z tuby saksofonu i deep drums płyną gęstą, leniwą struga aż do momentu, gdy pisk sopranu nie wskaże drogi do pierwszej eskalacji. Posmak free jazzu zostaje jednak efektownie stłumiony nad wyraz kolektywnym pociągnięciem za spust. Druga historia powstaje pod dyktando perkusji, której flow urokliwie kontrapunktowany jest przez kwartet smyczkowy. Sam dęciak wchodzi do gry dopiero po trzech minutach, niejako bocznymi drzwiami. Tymczasem improwizacja sięga ciszy i przez moment daje się nieść kontrabasowym preparacjom. Kilka urokliwie koślawych fraz dokłada też saksofon, po czym narracja, niesiona głównie ekspresją strings, sięga po post-barokową kodę. W trzeciej części preparacyjna aktywność sekstetu nadal daje się we znaki. Narracja dość szybko łapie bakcyla free jazzu i płynie swobodnym strumieniem, w którym najdelikatniejszym elementem okazuje się niepodziewanie saksofon sopranowy. Nie sposób nie odnotować w tej fazie koncertu niebywałych emocji po stronie perkusisty.

Czwarta improwizacja syci się rezonującymi dźwiękami, generowanymi nie tylko przez perkusyjne talerze. Post-kameralna zagrywka dostaje tu skrzydeł dzięki aktywności perkusji (a jakże!), z kolei gaśnie za sprawą saksofonowego dronu. Piąta opowieść trwa najdłużej i niesie ze sobą moc fonicznych i dramaturgicznych atrakcji. Zaczynają strunowce, potem wchodzą nisko posadowione drums, wreszcie niesione emocjami, rozśpiewane skrzypce. Tymczasem saksofonista skupia się na brudnych, gęstych wydechach. Free jazzowe życie znów daje improwizacji drummer. Narracja przygasa na moment za sprawą smutnych melodii strunowych, ale po chwili znów eksploduje. I jeszcze schodzi w mroczną strefę free chamber. Czegóż można chcieć więcej? Nerwowa końcówka płynie wieloma strumieniami – strunowymi dronami, śpiewającymi talerzami i cyrkulacyjnym sopranem. Cóż za emocje! Z kolei koncertowa koda lepi się drżących, wystudiowanych fraz, ale także nabiera wigoru w chwili, gdy perkusista włącza tryb dynamiczny. Finał skrzy od kolejnych emocji i natrafia na absolutnie zasłużone oklaski.

 

1- A kind Of trees 05.58, 2-Crunchy Trails 09.25, 3-Pinky Chocolate 06.10, 4-Sky Skating 04.13, 5-Roaring Jellyfish 12.03, 6-Crumbled Time 03.18