Lekcja Cinematic Orchestra
Klub Palladium wypełniony po brzegi. Na widowni głównie młodzi ludzie. Wśród nich sporo gwiazdek małego ekranu. Jest modnie, choć powietrza zaczyna brakować jeszcze przed rozpoczęciem występu oczekiwanych gwiazd z Wielkiej Brytanii. To publiczność zupełnie inna od tej, która przez poprzednie wieczory zbierała się w Sali Kongresowej i Muzeum Powstania Warszawskiego. Koncert The Cinematic Orchestra okazał się odkryciem nowych złóż cennego, frekwencyjnego kruszcu w jazzowej kopalni Warsaw Summer Jazz Days.
Właśnie publiczność była dla mnie największym zaskoczeniem tego wieczora. Muzycznie The Cinematic Orchestra zaprezentowali przekrojowy pokaz swoich możliwości. Wystąpili w pełnym składzie, z dj’em i wokalistką. Zagrali dokładnie taką muzykę, jaką znamy z ich płyt. Na swoim regularnym, wysokim poziomie zaserwowali kolaż różnych muzycznych wpływów, od elektroniki, muzyki tanecznej, przez soul, pop i oczywiście jazz. Nikt chyba nie nazwie tego koncertu zaskakującym, ale każdy, kto chciał zobaczyć Cinematic’ów na żywo zapewne wyszedł w pełni usatysfakcjonowany.
Lekcja, która płynie z tego wieczoru dla wszystkich fanów jazzu w jego bardziej szalonym, żywym wymiarze, powinna być jednak przyswojona: istnieje oto bardzo liczna grupa ludzi, która czerpie radość z muzyki około jazzowej. Nie jest to oczywiście epokowe odkrycie. Warto jednak, by jazzowi radykałowie docenili propozycje spod znaku Ninja Tune i podobnych wydawnictw. Może warto podczas kolejnych edycji Warsaw Summer Jazz Days uruchomić scenę klubową, w której wieczorami odbywałyby się sety jazzowych dj’ów z najwyższej półki czy występy nu-jazzowych składów? Najpiękniej byłoby oczywiście gdyby w przyszłości artyści w rodzaju Nublu Orchestra występowali na jednej scenie z muzykami z gatunku The Cinematic Orchestra. Obie publiczności mogłyby się wiele od siebie nauczyć.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.