Work
Składy dwuosobowe nie są na scenie improwizowanej szczególną rzadkością, niemniej niewiele spośród nich cieszy się statusem „flagowego” projektu swych członków. Inaczej sprawa ma się z zespołem Olbrzym i Kurdupel, który brnie do przodu z konsekwencją - i (wbrew cokolwiek groteskowej nazwie) całkiem na poważnie. Dowodem atencji, jaką współną grę darzą Tomek Gadecki i Marcin Bożek jest świeżo nakładem Kilogram Records wydany album „Work” - zdecydowanie najciekawsza jak dotąd płyta duetu.
Olbrzym i Kurdupel nie są specjalnie rychliwi, jeśli chodzi o ujawnianie swoich dokonań – zamiast w krótkich odstępach czasu puszczać w obieg kilometry nagranych taśm, wolą przedstawić produkt bardziej ustabilizowany. Jest to nie tylko wyrazem szacunku dla słuchacza i dbałości o wydźwięk własnej pracy, ale także o wiele lepiej uwidacznia zmiany, jakie dokonały się w ich muzycznym współporozumieniu: „Work” jest dopiero trzecim w ciągu siedmiu lat istnienia zespołu albumem gdynian, i dzięki owej szlachetnej oszczędności postęp z płyty na płytę jest bardzo jasno słyszalny.
Jedną z podstawowych, najbardziej narzucających się cech nowej muzyki Olbrzyma i Kurdupla jest duże opanowanie i spokój z niej płynący. Wszystko rozgrywa się naturalnie i płynie bez gwałtowności - ani Gadecki ani Bożek nie popędzają gry intencjonalnie naprzód, ma się raczej wrażenie, że to muzyka kieruje swoimi twórcami. Do głosu instrumentów dochodzi pełniąca rolę organizującą bezdźwięczna przestrzeń – dostrzegalna jest nie mniej, niż saksofon tenorowy i gitara basowa i na równi z nimi pracuje na brzmienie zawartej na płycie sześcioczęściowej mikrosuity. Suity pauz, połamanych zagięć akustycznych, zgrzytu drapanych i zadrażnianych strun, wołającego i na wołanie odpowiadającego saksofonu, który gdzieś tam swoim tempem biegnie - to wokół to w poprzek, to znów wraz z głębokimi tonami pośpiesznie uderzanej na całej swej przestrzeni gitary basowej, której właściciel daje się ponieść własnemu dziełu na tyle, że w pewnej chwili swoje zaangażowanie mimowolnie wyraża już niemal werbalnie. Pewnie, że słuchając płyty nie widać ani firmowych skafandrów Bożka i Gadeckiego, ani towarzyszących ich występom psychodelicznych wizualizacji, ale dobra jest to muzyka i bez takich środków znakomicie się obywa. To już nie tylko sztuczki, a coraz bardziej wyrafinowana sztuka, do której dochodzi się poprzez długą pielęgnację i skupioną pracę – tak można doczekać się owoców jakości płyty „Work” i w dalszej perspektywie... kto wie czego jeszcze ?
1. Part I; 2. Part II; 3. Part III; 4. Part IV; 5. Part V; 6. Part VI
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.