Ride The Wind - nowy album Roscoe Mitchell i Montreal-Toronto Art Orchestra
Autor:
Redakcja, mat. pras.
Po znakomicie przyjętej prze krytykę płycie "Bells From The South Side", na sklepowe póki trafił kolejny album Roscoe Mitchella i co szczególnie ciekawe jest to album orkiestrowy. Tym razem wydawcą nie jest ECM, a znacznie bardziej legendarna w kręgach muzyki freejazzowej firma NESSA Records.
Steve Lacy powiedział kiedyś jaka jest różnica pomiędzy kompozytorem a improwizatorem. Ten pierwszy ma nieskończoną ilośc czasu żeby skomunikować się muzycznie, ten drugi mniej niż 10 sekund. Pamiętając o tym, wyobraźmy sobie zatem scenariusz, w którym improwizacja staje się bazą dla kompozycji. Nie będzie to pewnie dla wielu trudne. Takie praktyki znane są od dekad i wielu twórców ma w tej dziedzinie wielkie osiągnięcia. Jednym z nich jest Roscoe Mitchell.
Album Ride The Wind to drugi rozdział Mitchellowskich badań nad relacjami kompozycji i improwizacji, wydanych w ostanim czasie. Pierwszym cieszliśmy się sięgając po płytę Discoussion wydaną przez Wide Hive Records. O ile jednak tam podstawą kreacji były urzekające połączenia transkrybcji wcześniejszych improwizacji z patriami solowymi własnymi i flecisty Wilfrido Terrazasa, o tyle tu mamy album, w którym Mitchell w sporej mierze oddaje pole jako solista dziewiętnastoosobowemu ansamblowi Montreal-Toronto Art. Orchestra, samemu pokazując się właściwie jedynie w obszernej improwizacji na sopranino solo.
Mamy tu sześć nowych kompozycji/improwizacji zwieńczonych, co zapewne ucieszy i miłośników samego Mitchella, jak i formacji Art. Ensemble of Chicago, napisanym przed ponad czterema dekadami słynnym utworem Nonah.