Seriana Promethea

Autor: 
Maciej Karłowski
David Murray / Brad Jones / Hamid Drake
Wydawca: 
Intakt
Dystrybutor: 
Intakt
Data wydania: 
20.05.2022
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
David Murray: tenor saxophone, bass clarinet; Brad Jones: bass; Hamid Drake: drums

Seriana Promethea to najnowszy album najnowszego tria złożonego jednych z najbardziej szanowanych i zdaniem wielu wielkich muzyków. David Murray, Brad Jones i Hamid Drake i już właściwie sam skład może być rodzajem gwarancji jakości.

Ale jak wiadomo należę do grona ludzi żywiących nieustannie podejrzliwość, szczególnie wobec wielkich i obsesyjnie nie ufam tzw. big names, tak więc jak przystało na malkontenta, zanim włożyłem płytę do kieszeni odtwarzacza ofukałem album solidnie, nastawiłem się, że pewnie będzie tu kolejne odcinanie kuponów, że dostaniemy po raz kolejny to, co dostaliśmy już niegdyś i nie jeden raz i, że nowe dziecko wielkiej trójcy raczej zasili długą listę nagrań, które zupełnie spokojnie mogłyby nie powstać, a świat wcale by nie stał się uboższy gdyby go zabrakło.

I właściwie w sporej mierze miałem rację! Nowego nic tu nie ma, poza składem i nową nazwą bandu, Brand New World Trio i tym, że lider zgolił wasy. Jak zawsze wielki David Murray stoi w rozkroku pomiędzy miłością do melodii i potrzebą zamaszystego snucia długich improwizacji skręcających w rejony lekko free. Jak zawsze Brad Jones każdego improwizatorskiego gadułę potrafi utrzymać w ryzach i nie dać mu utracić kontroli nad rzeczywistością i w końcu jak to nieskończoną ilość razy bywało Hamid Drake, który jak mało kto umie nadać  wszystkiemu skrzydeł i sprawić, że tętno przyspiesza, choć jakby zmierzyć metronomem to jest równe i miarowe.

Ileż to razu już się wcześniej zdarzało? A jednak się myliłem. Słuchanie Seriana Promethea sprawia ogromną przyjemność, wywołuje uśmiech akceptacji na twarzy i zapewnia coś w rodzaju długotrwałej satysfakcji, że jednak można grać dla czystej frajdy własnej i ludzi. Że niekoniecznie muzyka musi być najpoważniejsza na świecie, żeby była po coś i może nie wyważać drzwi i być źródłem dobrego samopoczucia. Jakby chcieć lapidarnie opisać jaką mamy tu muzykę, to może wystarczyłoby powiedzieć, że to taka jasna i pogodna strona Great Black Music.

Osiem utworów wypełnia ten album. Tak napisane jest na okładce płyty, ale tak naprawdę siedem wyszło spod pióra Murraya, który znowu pokazał, że tematy wysypują mu się jak z rękawa, a jeden If You Want Me To Stay formacji Sly & Family Stone i jest, jak można było przewidzieć, bardzo funkowy i bardzo taneczny. Całość nagrana została w Zurichu w studiu Wintherthur tuż po otwarciu granic i poprzedzona została koncertem w Rotte Fabrik. I tylko żałować wypada, że nie dane było zasmakować tego grania na żywo.

 

1. Seriana Promethea (4:48); 2. Necktar (8:17); 3. Metouka Shell (Ballad For Adrienne)(7:21); 4. Rainbows For Julia (8:31); 5. Switchin’ In The Kitchen (9:34); 6. Anita et Annita (7:24); 7. If You Want Me To Stay (6:25); 8. Am Gone Get Some (5:15)