Aram Bajakian's Kef

Autor: 
Kajetan Prochyra
Arama Bajakian's Kef
Wydawca: 
Tzadik Records (Spotlight)
Dystrybutor: 
Multikulti
Data wydania: 
26.07.2011
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Aram Bajakian: gitary; Shanir Ezra Blumenkranz: akustyczny bas; Tom Swafford: skrzypce

John Zorn wybrał go do swej nowej serii wydawniczej Tzadik Records – Spotlight – skoncentrowanej na młodych talentach nowojorskiej sceny niezależnej. Lou Reed zaprosił na wspólną trasę koncertową. To wystarczające rekomendacje do tego, by przyjrzeć się z uwagą debiutanckiej płycie brooklyńskiego gitarzysty, ormiańskiego pochodzenia – Arama Bajakiana. Nad Wisłą uwagę może przyciągnąć piąty utwór na krążku „Kef” pod tytułem… „Wrocław”.

Kiedy miał 10 lat, w szkolnym konkursie talentów, pocierając smyczkiem o gitarowe struny, a la Jimmy Page, zaprezentował bezkompromisową i mocno kakofoniczną kompozycję swojego autorstwa. Nie wiadomo czy przypadła ona do gustu gronu pedagogicznemu, ale dekadę później wspomagał w studio m.in. Yusefa Lateefa, Marca Ribota, Jamesa Cartera czy Hugh Masakelę.  

W poszukiwaniu muzycznych inspiracji podróżował po Afryce Zachodniej, Maroku i Indiach. O swojej grze mówi z bezpośredniością Johna Zorna: Moja gra to nie ściema (w org. When I play, I don’t bullshit). Kiedy gram, mam świadomość wszystkiego tego, o czym mówił mi mój dziadek – o ludobójstwie w Armenii, którego był świadkiem jako 10-letni chłopiec,; o tym jak pracował przez 50 lat prasując koszulę i o tym, że odebrał dyplom ukończenia liceum w wieku 60 lat. Poświęcił się po to, bym mógł przenieść się do Nowego Jorku i grać na gitarze.  Pierwszy autorski projekt Arama w Wielkim Jabłku nazywał się „Small Town Armenian Boy Makes Noise” (ormiański chłopiec z małego miasteczka hałasuje). Warto wspomnieć, że w celu pozyskania środków na nagranie swojego debiutanckiego projektu, Bajakian skorzystał z social funding, czyli zbiórki społecznościowej, za pośrednictwem portalu Rockethub.com. Do dnia swoich urodzin postanowił zebrać potrzebne mu na nagranie $3500. W zamian za przekazanie mu kwoty powyżej $25 sponsor otrzymał gotową płytę  oraz… przewodnik po najlepszych jadłodajniach świata, wg. Arama Bajakiana… Za datek powyżej $75 do tego pakietu dołączone było zaproszenie na wspólny obchód nowojorskich knajp, serwujących orientalne przysmaki. Za $150 dolarów otrzymywało się bilet na zamkniętą ucztę Bajakiana – muzyczną dla ducha i kulinarną dla ciała. Za $500 to samo w dowolnym miejscu zachodniego świata. Zbiórkę promował taki film video:

Na album zrzuciło się ostatecznie 59 osób, dzięki czemu gitarzysta, poza pieniędzmi na nagranie dostał jeszcze $125 na urodzinowy tort. Ten pierwszy projekt przerodził się wkrótce w płytę i grupę "Kef".

Kef to trio. Bajakian zaprosił do współpracy tzadikowego wyjadacza kontrabasistę Shanira Ezrę Blumenkranza (m.in. "Children of Israel", "The Gathering" i sporo albumów z serii "Filmworks") oraz debiutującego w tym roku w Tzadiku, kilka miesięcy wcześniej, u boku Rona Andersona - skrzypka Toma Swafforda. Wielokrotnie na "Kef" dźwięki gitary splatać się będą w szalonym warkoczu ze skrzypcami. Melodie są skrzyżowaniem gitarowej muzyki amerykańskiej z emocjonalnością tradycyji Europy wschodniej, Bałkanów i krajów Kaukazu. Choć do znudzenia porównuje się Bajakiana z Marciem Ribotem, polski miłośnik awangardy co i raz będzie kojarzył go bardziej z Raphaelem Rogińskim. Pierwszy, otwierający album, solowy temat "Pear Tree" czy "Pineta" przypominają klimatem Bachową płytę naszego gitarzysty. Potem jednak więcej jest u brooklynczyka rocka i tradycji amerykańskiej. Przez jej pryzmat czyta muzykę swoich przodków - taneczną, śpiewną, transową; niekiedy nawet noisową. "Wrocław" to, po wschodnio brzmiącym wstępie, marszowy, bundowy numer, w któremu jednak nie przewodzi Blumenkranz (muzyk o polskich korzeniach) a własnie duet Bajakian - Swafford.

Piękna to historia, trochę jak amerykański sen. Potomek ormiańskich uchodźców przyjeżdża do Nowego Jorku, gdzie gra bardzo swoją, nie-popularną muzykę, zbiera pieniądze na płytę gotując, aż tu nagle doceniają go najwięksi i jego muzyka jest teraz dostępna na całym świecie. Płyta "Kef" jest warta tego snu. Piękna, wyważona, ale nie wykalkulowana. Jest masa rock'n'rollowej mocy, intrygującej inności, żeby nie powiedzieć "egzotyki", a także dużo lirycznego ciepła i muzycznego opowiadania. Udany debiut? To mało powiedziane. Warto owy "spotlight" uważnia za Bajakianem prowadzić.

Pear Tree; Sepastia; Laz Bar; Sumlinian; Wroclaw; Karasalama; Hayastan; Raki; Pineta; Shish; 48 Days; La Rota