Manfred Eicher - niegdyś muyk, producent, człowiek, którego nie trzeba chyba nikomu przestawiać. Polska muzyka zawdzięcza mu sporo. Nie dawno nas odwiedził i pośród najróżniejszych zajęć znalazł też czas na rozmowę. Oto jej pierwsza część.
Jazzarium: Zawsze bardzo podobało mi się, że płyty z ECM zaczynają się kilkoma sekundami ciszy. Jak ważna jest dla pana cisza jako element nagrania?