Niemal z każdym wydawnictwem sygnowanym przez któregoś z młodych polskich skrzypków staje się coraz bardziej jasne, że mamy obecnie do czynienia z prawdziwą falą talentów w rodzimej wiolinistyce. I wprawdzie pamiętamy o doniosłych osiągnięciach Seiferta czy Urbaniaka, to na nich – myśląc o skrzypcach w polskim jazzie – w żadnym razie nie możemy się zatrzymywać.
Rozmawiamy kilka miesięcy po premierze debiutanckiej płyty kwartetu, którego jesteś liderem, pt. „Warsztat dźwięku”. Czy ten fakt zmienił wiele w Twoim życiu?
Galowy koncert II Międzynarodowego Jazzowego Konkursu Skrzypcowego im. Zbigniewa Seiferta na scenie krakowskiej „Mangghi”, wśród niemal dwudziestu mężczyzn, rozpoczęła kobieta. „Woman of the light” - zupełnie nowa kompozycja Nikoli Kołodziejczyka zainspirowanego oczywiście utworem „Man of the light” Zbigniewa Seiferta.
Za tydzień, 7 września na sklepowe półki trafi debiutancki album kwartetu Mateusza Pliniewicza. O tym, że płyta trafi w nasze ręce wiedzieliśmy od czasu kiedy Mateusz został laureatem konkursu Instytutu Muzyki i Tańca – Jazzowy Debiut Roku, a potwierdzenie tej dostaliśmy podczas tegorocznej edycji Warsaw Summer Jazz Days, podczas której zespół miał okazję zaprezentować się szerszej publiczności.
Wczoraj podczas gali w Teatrze Polskim w Warszawie po raz 22 rozdane zostały nagrody Fryderyka. O nagrodę w tym roku walczyło łącznie 1120 artystów, albumów i singli. Przyznanych zostało 21 statuetek w 11 kategoriach oraz trzy Złote Fryderyki. Nas najbardziej jednak intersują zwycięzcy w kategorii Jazz. Jak w tym roku rozkładały się typy szanownej Akademii?
W kulturalnych newsach zapewne rozbrzmiewać będą nazwiska Johna McLaughlina czy Ralpha Townera - cokolwiek dojrzałych, znanych i lubianych headlinerów tegorocznej edycji Warsaw Summer Jazz Days. My jednak mamy dla Was jeszcze lepsze wieści: nie zabraknie tego, co na WSJD najlepsze!
Mówimy, że diabeł tkwi w szczegółach. Ale ponoć to, co dobre, także. Lepiej więc skupić się właśnie na nich. Zwłaszcza, że każdy rok, pewnie nie tylko mnie, mija jak jeden dzień.
Za nami jubileuszowy Sopot Jazz Festival. Przez cztery dni na sopockim Monciaku, obok klubowiczów i turystów można było spotkać fanów muzyki jazzowej. W tym roku, występujący na festiwalu artyści byli zróżnicowani w niemal każdej kategorii: instrumentalnej, stylistycznej, geograficznej, czy wiekowej. Wspólny mianownik był tylko jeden - wszyscy z zaangażowaniem i niespotykaną frajdą prezentowali swoją rozwojową muzykę.