O tej płycie, drugiej z kolei nagranej przez złoty kwartet Leo Smitha, można byłoby napisać potężne opracowanie albo lapidarną recenzję. Z decyzją, którą z formuł wybrać, zwlekałem do ostatniej chwili. I w końcu poddałem się. Nie mam nic do powiedzenia, co nie ucieknie w banał, więc lepiej krótko.