Krakowska Jesień Jazzowa 2014 osiągnęła półmetek. I jak przystało na jeden z najważniejszych w Europie festiwali poświęconych muzyce improwizowanej o jazzowym rodowodzie na tę okoliczność organizator przygotował zdarzenie nie lada. Choć obydwa zapowiedziane zespoły są doskonale znane polskiej, krakowskiej szczególnie publiczności, a muzycy wchodzący w ich skład odwiedzali nasze sceny niezliczoną ilość razy, to w komplecie na scenie nie pojawili się nigdy.
Trwa 9. edycja Krakowskiej Jesieni Jazzowe. Przed nami spotkanie dwóch muzycznych tradycji awngardowego jazzu. W najbliższą sobotę, 1-go listopada, w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej MANGGHA, w Krakowie, wystąpą DKV Trio oraz The Thing.
Są takie koncerty – rzadko, ale jednak się zdarzają – o których trudno cokolwiek napisać, by nie skończyło się na tanim banale. Właściwie należałoby napisać, że po prostu się odbyły i na tym skończyć. Używanie takich słów jak „genialny”, „niesamowity” i innych określeń z tej rodziny straciło już siłę wyrazu. Słowo „geniusz” jest tak często używane na potrzeby niemal wszystkiego – każda płyta jest genialna, każda książka jest kultowa, każdy film przełomowy i najlepszy w karierze artysty – że przestało cokolwiek znaczyć.
Kiedy po dekadzie wydawniczego niebytu z górą już rok temu krakowska Not Two wydała imponujący siedmiopłytowy box niepublikowanych koncertowych nagrań tria DKV niewielu pewnie przypuszczało, że kolejna wspólna płyta Kena Vandermarka, Kenta Kesslera i Hamida Drake'a ukaże się tak szybko. Tymczasem już w niecały rok później znów można usłyszeć ich razem na płycie. Tym razem okoliczności przyrody ulegają jednak sporej zmianie : amerykanie nie są już sami. Tak zaczyna się rzeźnia.
Mówienie i pisanie o Williamie Parkerze jedynie jako o wybitnym improwizatorze odziera w pewnym sensie jego osobę z właściwej jej nietuzinkowości. Pisząc te słowa nie mam wcale przede wszystkim na myśli innych aniżeli muzyczny wymiarów jego działalności – poetyckiego, edukacyjnego czy politycznego. To jedynie (lub może raczej aż) konsekwencja pewnej bardzo świadomej filozofii, która leży u podstaw tych poczynań.
Festiwalowa sobota to dzień sądny. Dla organizatora, ale także dla publiczności. Dziewięć koncertów. Przerwy pomiędzy nimi, poza jedną godzinną, nie dłuższe niż 20 minut. Tymczasem, potencjalnie żaden koncert nie specjalnie nadaje się do pominięcia. Wiadomo jednak było, że szczególnym wzięciem cieszyć się będzie finał cyklu Short Cuts z duetowym show Uriego Cine’a i Hana Beninka oraz zaplanowany jako centralny punkt programu już na dużej scenie Wadada Leo Smith „Ten Freedom Summers”. W między czasie jednak zdarzyły się koncerty zaskakujące. Jedne in plus inne wręcz przeciwnie.
23 czerwaca 2012 roku w Centrum Kultury Agora we Wrocławiu, podczas Art Of improvisation Festival zagrał zespół, na który polscy miłośnicy nowojorskiego jazzu czekali bardzo długo. Pierwszy raz na polskiej scenie wystąpił William Parker. W składzie wiadomo William Parker na kontrabasie, za zestawem perkusyjnym Hamid Drake, na saksofonie Rob Brown, a na trąbce Lewis Barnes. Teraz wszyscy, którzy widzieli i słyszeli ten wyborny zespół będą mogli sobie przypomnieć wrażenia z koncertu, a ci których zabrakło w Centrum Kutury Agora dowiedzieć się co działo się na wrocławskiej scenie.
Przyglądanie się z bliska Krakowskiej Jesieni Jazzowej to rodzaj przygody. W wielu momentach przygody napisanej bardzo nie po polsku, choć przecież w Polsce się dziejącej.
Wszyscy, którzy przed wieloma laty pokochali muzykę DKV musieli potem uzbroić się w cierpliwość. Zespół Hamida Drake’a, Kenta Kesslera i Kena Vandermarka choć nie zaprzestał działalności koncertowej to jednak nie pojawiał się na rynku fonograficznym przez dekadę. Z tymi koncertami też zresztą nie było tak bardzo różowo, przynajmniej w Europie. Posłuchać DKV Trio w Europie to do tej pory prawdziwa rzadkość. W Polsce jeśli nie liczyć ostatniego koncertu podczas Krakowskiej Jesieni Jazzowej, mieliśmy okazję gościć tę grupę dwukrotnie.