Columbia

Sadao Watanabe

Japonia wydaje się szalenie ciekawym terytorium do poszukiwań muzycznych. To tam godzinne wykonania utworów nagrywał Coltrane, to stamtąd pochodzi niezwykły, podchodzący pod rejony spiritual-jazzu album koncertowy Carlosa Santany - "Lotus", to tam wydawane były płyty Milesa, Hubbarda czy Hancocka, które nie ukazywały się przez lata w żadnym innym kraju. Do legendy przeszła też japońska awangarda.
 

ATMA

W zasadzie chciałbym powtórzyć się, mając na myśli swoją recenzję albumu „Inactin*” Urbaniaka napisaną dla Jazzarium, skracając całą myśl do powiedzonka: „Cudze chwalicie, swego nie znacie”. Nagrany i wydany w 1974 roku album „Atma” to pierwsza liga nie tylko nurtu fusion, ale i ówczesnego jazzu w ogóle. Ale jak tu było go znać, skoro przez wiele lat płyty posłuchać mogli jedynie posiadaczy starej płyty winylowej albo członkowie ciężkiego, bootlegowo podziemia.

Visions of Emerald Beyond

Jazzrock, dziś to hasło kompletnie przebrzmiałe, przez wielu wręcz znienawidzone, ale w latach 70. to było coś co elektryzowało masy i pozwoliło takim twórcom gatunku jak Miles Davis (a w Polsce SBB czy Niemen) wskoczyć na zupełnie inny pułap popularności, przenosząc się nieraz z klubów na gigantyczne rockowe festiwalowe sceny. I grać dla zupełnie innej publiki.

Luanda-Kinshasa - Stan Douglas odgrywa legendarne studio Columbii

Leonard Bernstein, Johnny Cash, Aretha Franklin, Billie Holiday, Charles Mingus... Davisowe "Kind of Blue", Dylanowa "Highway 61 Revisited", "The Wall" Pink Floyd a także "Wariacje Goldbergowskie" Bacha według Glenna Goulda słynne "Complete Masterworks Recordings (1962–1973)" Włodzimierza Horovitza - to tylko niektórzy artyści albumy, które narodziły się w jednym i tym samym miejscu - opuszczonym kościele obrządku wschodniego przy nowojorskiej 30th Street. Studio wydawnictwo Columbia działało tam przez najważniejsze 32 lata popkultury - 1949-1981.

George Avakian - niemal rówieśnik jazzu! Dziś obchodzi 93 urodziny!

Był chłodny wrzesień 1936 roku, a na listach przebojów radiowych „Your Hit Parade” królował Benny Goodman i jego „King Porter Stomp”. Benny był bezkonkurencyjny. Rok wcześniej postanowił rzucić wyzwanie Ameryce i pojechał w trasę koncertową obejmującą cały kontynent. Jednak im bardziej zapuszczał się na zachód, tym słabsze okazywało się zainteresowanie publiczności. Mimo wszystko, wielki finał trasy koncertowej odbył się w Los Angeles, transmitowanym radiowo na cały kraj występem, pośród krzyków rozhisteryzowanej widowni.