Tegoroczny festiwal Jazz Jamboree to spotkania różnych muzycznych tradycji, osobowości, stylów. To powrót do idei jamboree, czyli spotkania i artystycznej wypowiedzi w muzyce wolności, czyli jazzie. W czasie czterech listopadowych wieczorów (2 – 5 listopada) zobaczymy i usłyszymy muzyczne projekty sygnowane najciekawszymi jazzowymi nazwiskami, polskimi i światowymi.
Aż trudno w to uwierzyć, ale minęło już sześć lat, od kiedy saksofonista Colin Stetson zaistniał w szerszej świadomości słuchaczy. To właśnie wtedy, czyli w 2011 roku, ukazała się druga część wydawniczego cyklu “New History Warfare”. I to właśnie “Judges” spotkało się z dużym zainteresowaniem wszelkiej maści krytyków, którzy jak jeden mąż piali z zachwytu nad zawartością tego oryginalnego dzieła. Album odbił się zresztą szerokim echem przede wszystkim poza jazzowym światkiem. Ze względu na charakter tworzonej przez Stetsona muzyki, nie powinno to szczególnie dziwić.
Jeśli warto dziś jeszcze wyodrębniać jakiekolwiek muzyczne gatunki, to moim skromnym zdaniem warto zrobić to dla muzyki granej solo. Choć to niemodne słowo na g. zastąpić może warto wygodnie wieloznacznym słowem dyscyplina. Zasadne są tu i alegorie sportowe, edukacyjne jak i przede wszystkim wychowawcze. Koncert, a co dopiero płyta solo wymaga prawdziwego mistrzostwa formy, szerokiego artystycznego horyzontu a przede wszystkim elementu życiowej mądrości, gotowości i wiary w to, że jest się najstosowniejszym posłańcem prawdziwie ważnej wiadomości. Wielu było w jazzie i muzyce improwizowanej prawdziwych mistrzów tej dyscypliny: Steve Lacy, Anthony Braxton, Evan Parker - nie mówiąc o całym panteonie wybitnych solistów przy fortepianie, ze Świętym Jarrettem na czele. I można by bawić się w statystyków dyscypliny i jak w sporcie mierzyć czy lepszy był Magic Johnson, Michael Jordan czy LeBron James. Zostawmy to jednak tym, którzy muzykę wolą mierzyć niż słuchać. Pewne jest, że na dzisiejszej scenie Colin Stetson jest jednym z najciekawszych improwizatorów.
Przypomnijmy – Seven Storey Mountain to kompozycja-idea, stworzona przez Nate’a Wooleya, wybitnego nowojorskiego trębacza, do wielokrotnego wykonywania z udziałem rotujących się muzyków o różnych doświadczeniach i osobowościach. To próba odnalezienia osobnych sposobów kreacji na bazie tych samych, prostych muzycznych idei – manipulowania taśmą, czy stosowania długich form muzycznych z delikatnie zarysowanym schematem działania.
W rok po przyznaniu Katowicom tytułu Miasta Muzyki UNESCO, czterdzieści lat po powstaniu arcydzieła, które zdystansowało wiele innych, polskich utworów, amerykański multiinstrumentalista Colin Stetson oddał hołd Henrykowi Mikołajowi Góreckiemu, po raz pierwszy w Polsce reinterpretując jego III Symfonię w katowickim Mieście Ogrodów.
Amerykańsko-kanadyjski multiinstrumentalista Colin Stetson stworzył własną interpretacją III Symfonii „Pieśni żałosnych” Henryka Mikołaja Góreckiego. Premiera płyty odbyła się 8 kwietnia. Pierwszy miejscem w Polsce, w którym wykona ją na żywo, będą Katowice. Koncert „Sorrow, a reimagining of Gorecki’s 3rd Symphony” 18-go grudnia w Sali Koncertowej Miasta Ogrodów.