Angelica Sanchez nie należy do artystów szczególnie znanych w naszym kraju. Amerykańska pianistka ma jednak duże doświadczenie we współpracy z wieloma znakomitymi instrumentalistami i może to skłoni większe grono osób do zapoznania się z jej dorobkiem. Fani Roba Mazurka, których u nas nie brakuje, mogą ją kojarzyć z projektu Pulsar Quartet. Zespół koncertował zresztą i w Polsce: na festiwalu Jazz Jantar oraz w warszawskim Pardon, To Tu. Angelicę Sanchez można także łączyć z trębaczem Wadadą Leo Smithem.
How is it to work with Marilyn Crispell? You are both piano players, but you are also from different generations.
Angelica Sanchez: Working with Marilyn is wonderful. She is a very generous person in all aspects of her life and we have a strong musical connection and a beautiful friendship. I have been listening to Marilyn since I was teenager and playing with her felt like home. Our difference in age has never been an issue.
You've just released an album with Marilyn. When it was recorded and how did it happen?
Lubię festiwal w Saalfelden. Nie tylko dlatego, że jest to miejsce, w którym można zapoznać się bardzo często z zespołami, które z bardzo różnych powodów nie mają szansy pojawić się w Polsce na koncertach. Nie tylko dlatego też, że to właśnie tam mogłem posłuchać legendarnego Experimental Band Muhala Richarda Abramsa, Wadady Leo Smitha z Ten Freedom Summers, Henry’ego Threadgilla składającego hołd Lawrence’owi Butchowi Morrisowi czy Uriego Ciane’a rozmontowującego gershwinowską Błękitną Rapsodię.
W wypełnionej po brzegi salce kultowego warszawskiego klubu w minioną niedzielę odbył się kolejny koncert ze spektakularnej serii „11 Nights At Pardon, To Tu”. Tym razem zagrał dowodzony przez kornecistę Roba Mazurka Pulsar Quartet w składzie Angelica Sanchez na fortepianie, Matthew Lux na basie elektrycznym i John Herndon na perkusji. Zespół wystąpił dzień wcześniej w Gdańsku w ramach festiwalu Jazz Jantar, ale – wedle tego, co powiedział Mazurek w jednej z przerw między utworami – granie w Warszawie wiąże się dla niego z wyjątkowymi uczuciami, a nawet jest „super cool”.
Mniej znaczy więcej. Zasada tyleż prosta w teorii, co nastręczająca nierzadko wiele trudności w praktyce – muzyka improwizowana nie jest tu żadnym wyjątkiem. No bo jak tu do tego „mniej” przejść na porządku dziennym, jeśli na ten przykład nagrało się właśnie rozpisaną na improwizujący kwartet/kwintet i kameralną orkiestrę muzyczną opowieść, inspirowaną historią walki o prawa Afroamerykanów, opus magnum, nad którym pracowało się latami, a następnie zrealizowało kolejny niezwykły, tym razem orkiestrowy projekt?
Wczoraj kilka minut po godzienie 9.00 było na żywo w Radiu WNET. Dzisiaj na stronach Jazzarium audycja Macieja Karłowskiego Jazz Bez Granic. Płyty całkiem nowe od Marilyn Crispell, Marka Dressera i Gerry'ego Hemingway'a z kompozycjami Braxtona, Stellar Quartet Roba Mazurka z bajecznie grającą Angelicą Sanchez. Jest też czarodziejski "By Many Names" Freda Andersona oraz trochę grania davisowskiego, od jednego z najbardziej zadziornych trębaczych talentów Coreya Wilkesa.
Kris Davis to jedna z najciekawszych pianistek nowojorskiej sceny improwizowanej. Zauważył to nie tylko krytyk New York Timesa Ben Rattlif, umieszczając ją w swoim zestawieniu "New Pilots at the Keyboard", szefowie wydawnictwa Fresh Sound, dla którego zrealizowała już 4 płyty, czy wreszcie Pedro Costa z portugalskiego Clean Feed Records, który zaprosił ją do wydania m.in. płyty "Paradoxical Frog" w trio z Ingrid Laubrok i Tyshawnem Sorey'em.