A zwycięzcą konkursu XV Bielskiej Zadymki Jazzowej jest...
Zadymka Jazzowa prócz imprezy goszczącej gwiazdy muzyki jazzowej o ugruntowanej reputacji i uznanej pozycji, jest również konkursem dla młodych muzyków i okazją dla nich do wejścia w nurt profesjonalnej kariery muzycznej - laureat konkursu jako główną nagrodę otrzymuje możliwość nagrania i dystrybucji ponad 1000 egzemplarzy płyty ze swoim występem, promocję tego wydawnictwa na łamach miesięcznika Jazz Forum oraz na antenie Radia Katowice. Ponadto jeden z finalistów może otrzymać w części lub w całości nagrodę pieniężną do własnej dyspozycji.
Troje wykonawców, którzy dotarli do finału konkursu Bielskiej Zadymki Jazzowej: Lichtański Sound Lab, Sandwich on the Floor i Szwec & Wendt Quintet, zdystansowało pozostałych 25 uczestników rywalizacji. Wyłonieni przez komisję kwalifikacyjną Konkursu, której przewodniczyli: pełen niespożytej energii, Jan Ptaszyn Wróblewski oraz członek Stowarzyszenia Sztuka Teatr – Andrzej M. Herman, finaliści konkursu ostatnie, decydujące zmagania, mieli stoczyć w sali koncertowej bielskiej szkoły muzycznej. Najlepszy, zdaniem jury, zespół miał zdobyć główną nagrodę w konkursie.
Sala koncertowa zdolna pomieścić ponad 300 widzów była skromnie zapełniona publicznością. Być może było to spowodowane dość wczesną, jak na koncerty, porą, a może poczuciem, że ranga wykonawców nie była dość wysoka. Nic bardziej mylnego – choć wciąż młodzi i stosunkowo mało rozpoznawalni, wszyscy trzej finaliści reprezentowali bardzo wysoki poziom, a ich kilkunastominutowy występ w każdym przypadku okazał się bardzo udany.
Zespoły grały własne i cudze kompozycje. Zarówno poziom techniczny, jak i zachowanie sceniczne były godne podziwu. Między wykonawcami nie było słychać zasadniczych różnic poziomu umiejętności, czy artyzmu. Być może niektórzy zdawali się odrobinę bardziej swobodni i odprężeni niż inni, może brak tremy pozwolił im lepiej zaprezentować umiejętności i odczuwanie muzyki. Zapewne każdy z widzów miał odrobinę inne odczucia, jednak wszyscy pozdzielali opinie, że poziom wykonawców był bardzo wyrównany (zwłaszcza zwycięskiego: Lichtański Sound Lab i, mojego faworyta: Szwec & Wendt Quintet, w którego składzie znalazł się syn znanego polskiego saksofonisty i kompozytora – Adama Wendta).
Byłem ogromnie ciekawy przebiegu obrad jury, w którego składzie znaleźli się: Jan Ptaszyn Wróblewski, Paweł Brodowski (redaktor naczelny miesięcznika Jazz Forum), Mike Hennessey (wybitny krytyk jazzowy, producent i pisarz), Aaron Parks (utalentowany młody pianista, mający w dorobku występy u boku Joshua Redmana, Erica Harlanda czy Matta Penmana, występujący również w czasie Zadymki w zespole Terri Lyne Carrington oraz Gretchen Parlato), Grzegorz Zmuda (wieloletni pracownik Radia Katowice, producent muzyczny, dyrektor studia nagrań), Marek Dusza (felietonista Rzeczpospolitej, krytyk muzyki jazzowej, fotografik), Andrzej Herman.
Choć usiłowałem różnymi sposobami wcześniej poznać wyniki głosowania, żaden z jurorów nie zechciał uchylić choćby rąbka tajemnicy. Chcąc nie chcąc pozostało mi (podobnie jak reszcie publiczności) oczekiwać ogłoszenia werdyktu przed koncertem US3 tego samego wieczoru, w Klubie Klimat.
Muszę zdecydowanie przyznać, że zadanie, z jakim przyszło uporać się jury było, ze względu na talent wszystkich trzech wykonawców, bardzo trudne.
Tym zaś, którzy z rozmaitych powodów nie dotarli na widownię sali koncertowej szkoły muzycznej pozostaje żałować, że nie mieli możliwości usłyszenia młodych twórców, w stosunku do których, mam nadzieję, nie spełni się żartobliwie wypowiedziane ‘proroctwo’ Jana Ptaszyna Wróblewskiego, podczas sobotniego koncertu w bielskim teatrze, które brzmiało: „przypatrzcie się, Państwo, temu wspaniałemu zespołowi, który zasili grono naszych bezrobotnych”, a wypowiedziane zostało pod adresem laureata – zespołu Lichtański Sound Lab, po ich koncercie laureatów w sobotę.
Trzymam kciuki za każdą z trzech grup, które dane mi było obejrzeć w piątkowe popołudnie.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.