Tomasz Stańko Band w drezdeńskiej Semperoper
Rok 2011 był dla wielbicieli twórczości Tomasza Stańki czasem nowych, intrygujących projektów legendy polskiego jazzu. Stańko grywał tak z reprezentantami sceny nowojorskiej (by wymienić tylko Craiga Taborna i Chrisa Pottera) jak i z czołówką młodego polskiego jazzu – m.in. kontrabasistą Michałem Barańskim czy pianistami Marcinem Maseckim i Dominikiem Wanią. Ten ostatni zagrał ze Stańką także podczas koncertu Tomasz Stańko Band w Operze Drezdeńskiej.
Sekcję rytmiczną zespołu tworzyli kontrabasista Sławomir Kurkiewicz, były członek „polskiego” kwartetu Stańki oraz fiński bębniarz Olavi Louhivuori, grający na perkusji również w skandynawskim kwintecie trębacza. Co bardziej zagorzali fani Stańki z pewnością pamiętają początki polsko-fińskiego kwartetu, który pod szyldem „Projekt Bielsko-Biała” zagrał podczas Bielskiej Jesieni Jazzowej w 2010 r. krótki koncert, poprzedzający wspólne granie Stańki z Lee Konitzem. Wówaczas pozostawił on we mnie uczucie niedosytu. W poniedziałkowy wieczór w pięknych wnętrzach Opery Drezdeńskiej Tomasz Stańko Band zaserwował swoim słuchaczom jazzową ucztę.
Koncert wypełniły tak najnowsze utwory Stańki, jak i te sprzed lat kilku, a nawet kilkunastu. Niektóre z zaprezentowanych kompozycji i stanowiły swoisty splot wątków z różnych okresów twórczości lidera. Stańko potrafił rozpocząć swoją nową balladą Dernier Cri, by potem przejść do znanego m.in. z płyty Matka Joanna tematu z utworu Tales for a Girl, 12 a następnie zakończyć ekspresyjnie fragmentem The Dark Eyes of Martha Hirsch. Popisem kwartetu było wykonanie pełnej wersji tego ostatniego utworu, które zamknęło pierwszą część koncertu. Mroczny nastrój stopniowo budowali Kurkiewicz i Louhivuori, by następnie włączyć się w rozpoczęte przez Stańkę improwizacyjne szaleństwo. Przodował w nim zwłaszcza charyzmatyczny fiński perkusista.
Drugi set rozpoczęły kompozycje z płyty "Dark Eyes" – Terminal 7 i Grand Central, których momentami wręcz ekstatyczną narrację, budowaną przez Wanię, Kurkiewicza i Louhivuoriego kontrapunktowały drapieżne partie solowe Stańki. Pokazem kompozytorskiej maestrii trębacza i niebanalnych umiejętności jego sidemanów było zakończenie koncertu - kwartet najpierw wyciszył nastrój delikatną White Ballad, by następnie swobodnie przejść do zagranej w iście euforyczny sposób Euforili. Na bis znów zabrzmiały tony balladowe – Tomasz Stańko Band pożegnał się z drezdeńską publicznością Komedowską Litanią.
Stańko zwykł ostatnio podkreślać, że jedną z jego inspiracji jest malarstwo. Słuchacze zgromadzeni w drezdeńskiej Semperoper mieli w poniedziałkowy wieczór okazję podziwiać muzyczny kolaż, na który złożyły się utwory, reprezentujące różne okresy twórczości Stańki i odmienne jazzowe stylistyki. Czy tym tropem będzie dalej podążał mistrz trąbki? Pierwszą okazją, by się o tym przekonać, będą wiosenne koncerty Tomasz Stańko New Quartet, do którego prócz Kurkiewicza zaproszeni zostali Gerald Cleaver i David Virelles.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.