Recenzje

  • Pagine Gialle

    Przyznam się bez bicia, bo czynię to już od dawna. Mam olbrzymie zaufanie do muzyki klarnetowej. Mogą być klarnety z towarzyszeniem innych instrumentów, mogą być same. Może być jeden, może być wiele. Także rodzaj tego instrumentu jest mi obojętny. Gdy słyszę, że muzyka będzie grana na klarnecie uszy zaczynają mi wachlować powoli, uśmiech pojawia się na twarzy, oraz gorączkowo czekam chwili, kiedy już zabrzmią pierwsze dźwięki.

  • Nina At The Village Gate

    Ninę Simone można wielbić i kompletnie nie poważać. Można też mieć do niej stosunek ambiwalentny, choć ten będzie chyba doświadczeniem niewielkiej liczby amatorów jazzu. Sam mam do niej stosunek różny: od zachwytów po zniesmaczenie. Pełne spektrum doznań. Potrafi być niezrównana zarówno w swym śpiewie, jak i akompaniamencie. Z drugiej strony, płyt w pełni doskonałych należy poszukiwać w jej bogatej przecież dyskografii niczym złota na Dzikim Zachodzie.

  • Aquarius

    Nicole Mitchell – wiadomo, flecistka, kompozytorka band liderka, jeszcze nie tak dawno kluczowa postać na chicagowskiej scenie jazzowej. Od niedawna artystka związana ze środowiskiem muzycznym Zachodniego wybrzeża, bo też i tam postanowiła się przeprowadzić i objąć katedrę muzyki w Integrated Composition, Improvisation and Technology w Kaliforni.

  • Zła krew

    Słuchanie nowej płyty kIRka jest trochę tak jak zwiedzanie warsztatu krawieckiego mistrza w mieście przyszłości. Dopiero przekroczyliśmy próg, nie wiemy jeszcze gdzie skierować pierwsze kroki, na co patrzeć, o co zapytać, a już ktoś zakłada nam na głowę słuchawki i zasłania muzyczne przyzwyczajenia gęstym dźwiękowym patchforkiem.

  • The Quartet - Sławomir Kulpowicz Complete Edition I

    Na te nagrania czekaliśmy wszyscy. Ci którzy byli naocznymi świadkami narodzin i działalności zespołu oraz ci, którzy mieli okazję dowiedzieć się o The Quartet w czasach kiedy zespół się reaktywował. Sądzę też, że czekali na nie również i ci, którzy jeszcze o tej legendarnej formacji nic nie wiedzą, bo przecież zawsze czeka się na muzykę, która ma ten wielki dar poruszania ludzkiej wyobraźni.

  • De Profundis

    Nie znałem Majora ani Andy'ego Peperskiego, jak mówił o sobie Andrzej Przybielski. Usłyszałem o nim sięgając po wspólną jego płytę z Sing Sing Penelope pt. "Stirli People".

  • Actually: It's Better Like This...

    Formacja 3D złożona jest z muzyków znanych raczej w Niemczech niż w Polsce. Być może za wyjątkiem perkusisty Maurice'a De Martina, który nie tylko koncertował, ale i grywa z różnymi polskimi formacjami. Wibrafonista - Christopher Dell znany może być uważnym słuchaczom z uczestnictwa we wspaniałym, aczkolwiek chyba niedocenianym u nas kwartecie Theo Jorgensmanna. Basista - Chris Dahlgren grywał z różnymi muzykami zarówno ze Stanów (np. trio Resonance Impeders) jak i z Europy (był np.

  • The Art of Instrumentation: Homage to Glen Gould

    Gidona Kremera nie trudno jest skojarzyć, gdyż ten niezwykle płodny w albumy skrzypek (wydał ich już ponad 100) aktywnie popularyzuje muzykę klasyczną na współczesnym gruncie. Tym razem przyjrzymy się płycie zadedykowanej Glennowi Gouldowi - wybitnemu kanadyjskiemu kompozytorowi i pianiście. Pomysł powstał przy okazji dziesiątej rocznicy festiwalu Chamber Music Connects w Kronberg w 2010 r. a podsunął go Kremerowi Robert Hurwitz - dyrektor wytwórni Nonesuch Records.

  • Riverloam

    Całkiem niedawno uhonorowany przez autorów jazzarium.pl tytułem muzyka roku Mikołaj Trzaska dał nam w 2012 wiele radości. Przyczyn, dla których zwyciężył w naszym rankingu jest wiele i choć nie ma wśród nich tej jednej, która przeważałaby istotnie nad innymi (lekko wysuwa się naprzód album Zikaron-Lefanay Irchy, również płyta roku wg jazzarium) to niektóre z nich – zwłaszcza jeśli chodzi o nagrania – zepchnięte zostały z racji kłopotu bogactwa nieco na margines.

  • Blue Moon

    Ahmad Jamal ma 82 lata. To dla artysty bardzo trudny wiek, w którym łatwo może zamienić się we własną karykaturę i rozmienić na drobne. Ahmad Jamal ma 81 lat, ale myślę, że tak naprawdę ma kilkadziesiąt mniej. Zawsze trudno przychodzi mi zapoznawanie się z nową płytą lubianego, ale wiekowego już, artysty. Często towarzyszy temu nieprzyjemne poczucie obawy przed rozczarowaniem. Płyta „Blue Moon” to zupełnie inna sprawa.

  • In Krakow in November

    Twórczość japońskiej pianistki Satoko Fuji, winna być w Polsce już dość dobrze znana. Dała tu kilkanaście już chyba koncertów, wydała dwie płyty. W Europie i USA też nie jest nierozpoznawalną postacią, koncertuje, wydaje płyty. Przedstawiać jej chyba nie trzeba. Jakby w jej cieniu pojawia się często muzyk, a prywatnie mąż pianistki, trębacz Natsuki Tamura.

  • Crescendo

    Prowadzący zespół "Return of the New Thing" Dan Warburton jest prawdopodobnie dość mało znanym w Polsce muzykiem. Zupełnie niesłusznie. No, ale nie grywał z Milesem Davisem, nie nagrał niczego z Johnem Zornem. Nie był także na koncertach w Polsce, bo po prostu nie chcieliśmy go usłyszeć.

  • Ballads

    Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że płyty Brytyjczyka Dereka Bailey to pozycje raczej omijane przez sklepy. Bailey jest jednym z tych najbardziej nieprzejednanych i konsekwentnych muzyków na awangardowej scenie muzyki improwizowanej. Jest też jednym z jej najwybitniejszych przedstawicieli. „Ballads” to płyta niecodzienna, płyta, która w artystycznym dorobku Baileya   bez wątpienia ma status ciekawostki, jednorazowego, unikalnego wydarzenia.

  • Responsio Mortifera

    Nie ma dla recenzenta bardziej komfortowej sytuacji, niż gdy przy pisaniu o płycie może posłużyć się numerologią. Zabiegu tego często się jednak nadużywa, w zaufaniu do magii liczb powiązując z jej pomocą na siłę fakty związane ze sobą w zupełnie inny sposób lub niezwiązane w ogóle. Z „Responsio Mortiferą” sprawa ma się inaczej. Druga, a jeśli liczyć nagrania „studyjne” (choć to bardzo daleko idące uproszczenie) to pierwsza po kilkuletniej nieobecności scenicznej płyta Jerzego Mazzolla jest zaplanowana w najmniejszym szczególe.

  • One Four and Two Twos

    Niezrównany Martin Davidson, właściciel i jedyny kreator wybitnego angielskiego wydawnictwa EMANEM, w roku 2012 dorzucił kolejną perełkę do swojej złotej kolekcji najważniejszych dzieł europejskiego (i nie tylko) free improv. Tym razem trzecia już edycja pewnej sesji nagraniowej z końca lat 70-ych ubiegłego stulecia, uzupełniona wcześniej niepublikowanymi bonusami, zgrabnie zatytułowana - „Jedna Czwórka i Dwie Dwójki”.

Strony