Slavic Spirits
Recenzja, którą piszę, jest bardziej krótką polemiką niż opisem płyty. Nadaję tekstowi taki, a nie inny ton, gdyż peanów wygłaszanych na temat “Slavic Spirits” namnożyło się już sporo i wciąż wyrastają jak grzyby po deszczu. Moje krytyczne podejście nie oznacza jednak, że źle oceniam ten album. Chciałbym to już na wstępie zastrzec, a świadczy o tym, np. moja ocena. W tym przypadku uważam jednak, że nie warto nadmuchiwać balonika i wygłaszać płomiennych mów, bo balonik może pęknąć. Lepiej zejść na ziemię i spojrzeć na to całe zamieszanie z lekkim dystansem. A mamy przecież do czynienia z płytą niezłą, lecz zupełnie bez fajerwerków.
A tymczasem recenzenci tego nie zauważają i stąd to moje całe zdziwienie. Bartek Chaciński, którego cenię, tytułuje swój niezwykle pochwalny tekst pod adresem grupy jako “Łowcy duchów” i określa najnowsze dzieło wrocławskiego zespołu jako “Podróż w głąb polskiej duszy”. W innym miejscu internetowej przestrzeni Jarek Szczęsny wychwala pod niebiosa EABS. Pisze, że “Slavic Spirits” to “wydestylowana mieszanka historii, muzyki i filozofii” i określa album jako genialny. Jeszcze dalej idzie Dawid Bartkowski w swojej recenzji, której kwintesencją jest stwierdzenie, że “Slavic Spirits” to “Cały polski jazz zamknięty w niecałych trzech kwadransach”.
Tego typu opinie powodują, że można się spodziewać dzieła epokowego. Jakiegoś nowego “Astigmatic”, jeszcze lepszego “TWET” albo “Winobrania” do kwadratu. A przecież nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością. Potrzebne jest chłodniejsze spojrzenie na dokonania EABS - zespołu sprawnego w tym, co robi, ale póki co nawet nie ocierającego się o wybitność, genialność i doskonałość.
“Slavic Spirits” jest albumem perfekcyjnym pod względem produkcji, miksu i otoczki. Łączy w sobie różne inspiracje z ciekawym konceptem opartym na poszukiwaniu słowiańskich źródeł w okolicach Ślęży. Mam jednak wrażenie, że to wszystko jest jednak dosyć powierzchowne i poza przyjemnością ze słuchania tak naprawdę pierwszej autorskiej płyty w dorobku wrocławskiej grupy, w głowie nie pozostaje zbyt wiele. Słuchajmy “Slavic Spirits”, ale bez roztaczania mesjanistycznych wizji, że oto mamy przed sobą nowych wybawców jazzu.
1. Ciemność.; 2. Leszy; 3. Południca; 4. Ślęża (Mgła); 5. Ślęża; 6. Przywitanie Słońca (Rytuał); 7. Przywitanie Słońca;
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.