Sintering
Rzut okiem na skład zespołu, który jest odpowiedzialny za zawartość recenzowanej przeze mnie płyty, może sprawić, że już na samym początku u co poniektórych pojawią się znaki zapytania, a nawet poważne wątpliwości. A może się tak stać dlatego, że mamy w tym przypadku do czynienia z klasycznym fortepianowym triem i nikt nie próbuje nawet udawać, że jest inaczej. Czy w tej konwencji nie zostało już wszystko powiedziane? Czy muzyka wywodząca się z jazzowej tradycji spod znaku Billa Evansa, Scotta LaFaro i Paula Motiana ma jeszcze szansę na to, by czymś zaskakiwać?
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na te pytania. “Sintering” zapewne nie jest albumem, na którym znajdziemy dźwięki odkrywcze, nowoczesne i “na czasie”, choć z drugiej strony twierdzenie, że trąci to wszystko myszką, byłoby dużym nadużyciem. Ale przecież nie to decyduje o tym, czy mamy do czynienia z wartościową sztuką. Australijski pianista Jackson Harrison raczej podąża drogą, którą kroczył wielki Bill Evans. Oczywiście przy takim porównaniu zachowujemy odpowiednie proporcje. Jackson Harrison to artysta o skromnym dorobku, ale też cieszący się uznaniem, o czym świadczą liczne nagrody. Podobieństwa z amerykańskim pianistą można się jednak doszukiwać także w tym, że obaj upodobali sobie konwencję tria.
“Sintering” to album, który bazuje na pięknych melodiach, wirtuozerii poszczególnych instrumentalistów oraz impresjonistycznym klimacie. W pewnym sensie jest więc kontynuacją “Land Tides” z 2007 roku. Zarazem to jednak dzieło bardziej zróżnicowane, ciekawsze i, od czego powinienem tak naprawdę zacząć, nagrane w innym składzie. Jackson Harrison współpracuje na “Sintering” z braćmi Waplesami: kontrabasistą Benem i perkusistą Jamesem. Razem tworzą muzykę o sporym ładunku emocjonalnym oraz dojrzałym podejściu do konwencji, która niejednego artystę wyprowadziła w pole.
1. Preludial; 2. Roundel; 3. Sintering; 4. Charcoal Chorale; 5. Day for Night; 6. River Dolphin; 7. Fin;
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.