Astral Progressions

Autor: 
Marta Jundziłł
Josef Leimberg
Wydawca: 
World Galaxy Records
Data wydania: 
07.10.2016
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)

Josef Leimberg to jeden z tych muzycznych kosmitów, którzy grają, śpiewają, komponują i są producentami. W wolnych chwilach śpiewa, a na kolanie pisze teksty piosenek zmagających się później o nagrodę Grammy. Do tej pory wspierał najśmielszych: Snoop Doga, Erykę Badu, Roberta Glaspera i Kendricka Lamara. Teraz przyszedł czas na własny album. „Astral Progressions” to muzyczna miazga. Międzygatunkowa hybryda, dla wszystkich, którzy w muzyce nade wszystko cenią groove i miękkość brzmienia.

Aż dziw bierze, że dziś czterdziestosześcioletni, doświadczony i co tu dużo mówić, świetny trębacz – Josef Leimberg dopiero niedawno zdecydował się na wydanie debiutanckiego albumu. Doświadczenie zbierał u gwiazd hip-hopu i r’n’b, jednak za jego największy sukces uznaje się współpracę z Kendrickiem Lamarem przy albumie: „Pimp A Butterfly”, który to zdobył Grammy w kategorii Best Rap Album w roku 2016. Wydawać by się mogło, że to osiągnięcie dodało mu skrzydeł i popchnęło w kierunku wydania debiutanckiego albumu- „Astral Progressions”. Ale w jego przypadku prawda ma bardziej osobisty wymiar. Leimberg na wydanie własnego albumu zdecydował się po śmierci dopingującej go matki. Piękny to hołd: wiarygodny, bardzo osobisty i co ważne - nienapuszony. „Astral Progressions” daleko od patosu i atmosfery żałoby. Album jest radosny, zawadiacki i podnoszący na duchu. Muzyka daje ujście.

Na „Astral Progressions” Josef Leimberg zaprosił sporą gromadkę znakomitych gości. Mocno zadbał o warstwę wokalną (Georgia Anne Muldrow, Bilal, Jimetta Rose), dzięki czemu album zyskuje nieco komercyjny wymiar. Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że właśnie wokalne numery są tu najbardziej dopracowane. Bogate instrumentacje, niebanalne chórki, chwytliwe refreny (Between us 2) i wykonawczy luz świetnych wokalistów nadają numerom naprawdę oryginalny i wysokojakościowy wymiar.

Warstwa instrumentalna nie pozostaje w tyle. Tym bardziej, że to dzięki instrumentom dętym „Astral Progressions” zyskuje jazzową głębię. „Interstellar Universe” to utwór w którym Kamasi Washington prowadzi genialną linię melodyczną na saksofonie i przez ponad 6 minut nie wypuszcza słuchacza z muzycznego uścisku. Również interpretacja „Lonely Fire” z albumu Milesa Davisa „Big Fun” (1974) staje na wysokości zadania. Zagęszczona rytmika, rozbudowany groove i melodyczne skondensowanie tworzą świetną adaptację przeszywającej melodii davisowskiego motywu.

Międzygatunkowa świadomość Josepha Leimberga to prawdziwy dar. „Astral Progressions” to wysokoprocentowa mieszanka jazzu, r’n’b, soulu i hip-hopu w najlepszym wydaniu. Muzyka soczysta, kojąca i esencjonalna, czyli taka, która zasługuje na prawdziwe uznanie. Każdy utwór z tego albumu osadzony jest w filozofii groove’u i lejących się współbrzmień. Dzięki temu, podczas słuchania „Astral Progressions” nawet najbardziej oporny gbur z pewnością rozluźni się a może nawet pobuja. A jeśli nie to, to chyba nic na gbura nie zadziała.



 

1. Spirits of the Ancestors; 2. Interstellar Universe; 3. As I Think of You; 4. The Awakening; 5. Between Us 2; 6. Celestial Visions; 7. Astral Progressions; 8. Lonely Fire; 9. Echoes of One; 10. Psychedelic Sonia;