Zbigniewa Namysłowskiego z upodobaniem tytułuje się "nestorem polskiego jazzu" i sadza na tronie, by roztaczał swój, niezaprzeczalny, urok. Jest to oczywiście miano w pełni zasłużone, zważywszy na ilość zdań w jego biografi, zaczynających się od "Jako pierwszy...". Tymczasem Namysłowski w roku 2009, nie przejmując się w najmniejszym stopniu własną nobliwością nagrał z młodymi muzykami świetną płytę, którą, nie tylko przez wzgląd na jego urodziny, warto przypomnieć.