Stereotypowe wyobrażenie sytuacji odbioru muzyki jazzowej jest następujące: centrum dużego miasta, zadymiony klub, słuchacze za zastawionymi kieliszkami stolikami, improwizujący band na kameralnie oświetlonej scenie. Niech Państwo wyobrażą sobie jednak taką sytuację: wieś w sercu Kaszub, zalesiony brzeg jeziora, widzowie na kocach, leżakach i drewnianych ławach, a przed nimi kolejne jazzowe grupy występujące na mieniącej się feerią barw estradzie. Który scenariusz Państwo wolicie?