8. edycja Katowice JazzArt Festiwalu powoli dobiega końca. 30 kwietnia, w Rondzie Sztuki, wystąpią Kim Macarii Raymond MacDonald, do których dołączą Piotr Wojtczaki Piotr Ceglarek. Nastąpnia, w Pałacu Młodzieży Resina, po której usłyszymy Marissę Nadler. Zaś na zakończenie dnia, w Muzeum Śląskim, wystąpi Księżyc.
Graficzne partytury, symbole wizualne wykraczające poza tradycyjny zapis nutowy i ekfraza (proces wykorzystywania jednej formy sztuki dla tworzenia innej)... Podążając śladami dźwiękowych i wizualnych odkrywców, takich jak John Cage, John Zorn, Anthony Braxton czy Karlheinz Stockhausen – Kim Macari, kompozytorka, performerka, trębaczka oraz Raymond MacDonald, saksofonista i kompozytor, stworzyli perfomans „Seeing Sounds”. Na festiwalu dołączy do nich Piotr Ceglarek i Piotr Wojtczuk uzupełniając całość o wymiar wizualny.
Przeszłam przez wszystkie szczeble klasycznej edukacji i zawsze chciałam burzyć”, a na ruinach od razu wyrosło muzyczne miasto. Resina to sceniczne logo Karoliny Rec, wyprowadzonej z Trójmiasta do Warszawy, klasycznie wyszkolonej wiolonczelistki, stojącej twardo na scenie niezależnej. Jako pierwsza polska artystka zadebiutowała w Fat Cat, wytwórni, która wypromowała Animal Collective czy Sigur Rós. Jej dwa albumy: „Resina” i „Traces” to przykłady mistrzowskiego połączenia akustyki i elektroniki, wykorzystania zapętleń, niezgłębionej muzycznej wyobraźni i kompozycyjnej dojrzałości. Koncertowała w Europie m.in. z Godspeed You! Black Emperor, Hauschką czy Ianem Williamem Craigem. Resina jest również autorką muzyki filmowej.
Malarstwo Marissy Nadler (bo jest także malarką!) wywodzi się z XIX-wiecznego romantyzmu, w szczególności – Williama Turnera. O jej muzyce i śpiewie Boston Globe napisał, że „mógłby, w czasach mitycznych, zwodzić marynarzy ku śmierci”, zaś magazyn Pitchfork uznał, że „za tym głosem chciałoby się podążać do Hadesu”. Sama artystka przyznaje się do melancholii, ale nie aż tak, żeby miało to dezorganizować jej profesję. Wydała ponad 10 płyt. Niezwykle umiejętnie balansuje między różnymi, nieraz odległymi gatunkami muzycznymi. Dlatego cenią ją niemal wszyscy – i słuchacze indie, i gothic folku, i dream popu, jak i wykonawcy drone’a czy awangardowego black metalu. Ostatni jej album – „For my Crimes” – to spowiedź, a zarazem przejmująca muzyczna diatryba o toksycznych związkach.
Księżyc w pełni widzieliśmy dość krótko – zaledwie przez pierwszych sześć lat na początku lat 90. Wybudził się z długiego nowiu w 2013 roku, kiedy brytyjska Penultimate Press wznowiła ich pełnogrający debiut z 1996 roku, a zespół powrócił do koncertowania występem na festiwalu Unsound. Grali w nietypowych miejscach: wieżach ratuszowych i wieżach ciśnień, opuszczonych fabrykach i starych kościołach. Słowiański folk pożeniony z psychodelią. W „Rabbit Eclipse”, którą zespół zrealizował w 2015 w Królikarni, Księżyc zmienił oblicze na bardziej eksperymentalne. Nagrania terenowe, minimalizm, trans, drone, wokalizy. Słowem: muzyczny kosmos.