Zmarła Lorraine Gordon

Autor: 
Redakcja, mat. pras.

Niemal umknęła by nam ta informacja.  W wieku 95 lat zmarła szefowa legendarnego klubu VIllage Vanguard, Lorraine  Gordon.

Pani Gordon szefowała klubowi od 1989 roku, za co w 2013 roku uhonorowana została nagrodą NEA Jazz Masters w kategorii Jazz Advocate. Jazz pokochała jeszcze w dzieciństwie w rodzinnym Newark, Potem jazz towarzyszył jej przez całe. Jej pierwszym mężem był słynny współzałożyciel Blue Note Records, Alfred Lion. Wspólnie z mężem, w latach 40., znacznie przyczyniła się do powstania wielu znakomitych nagrań m.in.  Sidyeya Becheta oraz, wówczas dopiero dobrze zapowiadającego się młodego talentu Theloniousa Monka

W wspomnieniach spisanych przy wydatnej pomocy dziennikarza Barry’ego Singera zatytułowanych „Alive at the Village Vanguard: My Life In and Out of Jazz Time” wyznała -  “To co mam do powiedzenia to, że nie pojawiłam się w Village Vanguard z nikąd. Robiłam to co kochałam, to była moja szuka. Nie jestem muzykiem, wokalistką, malarzem, aktorką. Nie jestem nikim takim. Ale przez całe życie szłam drogą muzyki, którą kocham”.

Wcześniej i jednocześnie od samego początku czyli od 1935 roku,  w tej roli spełniał się jego założyciel Max Gordon. Pod jego okiem na deskach klubu zagrali zapewne wszyscy najważniejsi jazzmani naszych czasów. Muzyka przez ten czas nagrywana publikowana była na płytach, które potem wchodziły do wielkiego kanonu jazzu i są dziś postrzegane jako kamienie milowe gatunku. W gronie tym są takie nazwiska jak  Cannonball Adderley, Geri Allen, John Coltrane, Miles Davis, Bill Evans, Christian McBride, Thelonious Monk, Joe Lovano czy Sonny Rollins.

Początkowo na deskach Village Vanguard gościł nie tylko jazz. Występowali tu artyści folkowi, odbywały się wieczory poetyckie. Jazzową mekką oraz miejscem nagrań koncertowych płyt stał się od 1957 roku, kiedy Sonny Rollins nagrał swoje legendarne albumy. Dziś Village Vanguard jest najdłużej działającym jazzowym klubem w Nowym Yorku, miejscem niewielkim, mogącym pomieścić ledwie 123 osoby i nieustannie epicentrum światowego jazzowego życia, które zamknięte było raz przez jeden dzień, tuż po śmierci Maxa Gordona.

Tagi: