Jest praktykującym żydem, który przez piętnaście lat trenował jogę. Rytmu uczył się od afrykańskich plemion i nie zniechęciła go nawet malaria, której nabawił się w Ghanie. Zgłębiał tajemnicę orkiestr gamelan z Jawy i Bali, a do judaizmu powrócił, badając sposoby recytacji hebrajskich psalmów. Spontaniczny i entuzjastyczny perfekcjonista. Jego muzyka, to filozofia, która zachwyca cały świat.
Okrzyknięty "najwspanialszym żyjącym kompozytorem" przez "The New York Times" i "najbardziej oryginalnym muzycznym myślicielem naszych czasów" przez "New Yorkera", zdobywca nagrody Preaemium Imperiale – nazywanej artystycznym Noblem. O kim mowa? O Stevie Reichu. Na sklepowe póki trafia płyta z jego dwiema dwiema nowymi kompozycjami.
Pierwsza z nich, "Pulse", to dzieło całkiem świeże, napisane w 2016 roku, w nagraniu którego udział wziął International Contemporary Ensemble. To bardzo spokojny materiał, oparty na jednej, prostej melodii.
Druga,zatytułowana ‘PULSE” jest nieco starsza, sprzed pięciu lat i pomyślana na dwa wibrafony i dwa fortepiany. Warto odnotować, że jest zarazem ona pierwszym w pięćdziesięcioletniej karierze Amerykanina dziełem napisanym na takie instrumentarium. Wykonanie go powierzono słynnej Colin Currie Group – fomacji specjalizującej się w wykonywaniu muzyki Reicha.
Wersją kompaktową płyty możemy sieszyć się już od tygodnia, a na edycję winylową przyjdzie jeszcze chwilę poczekać. Wydawca, Nonesuch, który tak na marginesie od ponad trzech dekad wydaje płyty Reicha i w ich w swoim katalogu ponad dwadzieścia, zaplanował ją na sam koniec marca bieżącego roku.