Fredrik Ljungkvist

Lucidity

Nawet trwając w uwielbieniu dla obecnego w muzyce improwizowanej czy też jazzie elementu nieprzewidywalności dobrze jest móc czasem poobcować z pewnikami. Istnieją na szczęście muzycy, którzy może niespecjalnie gustują w sprawianiu niespodzianek, ale jeśli już coś wypuszczą, sięgnąć po to można bez mrugnięcia okiem. Do tej grupy bez wątpienia należą skandynawowie z Atomic.   

Festiwalowa siła przyciągania: Polar Bear i Atomic na Festiwalu Jazz Jantar 2015

Jest w atmosferze Festiwalu Jazz Jantar coś niezwykłego. Coś, co każdorazowo w listopadzie ściąga do klubu Żak stałych bywaców i koncertowych wyjadaczy, a ponadto – co jest rzeczą szczególnie istotną - budzi zaufanie artystów, którzy na scenie Sali Suwnicowej występują chętnie, i chętnie na nią powracają. Muzyków zaprzyjaźnionych z festiwalem z roku na rok jest więcej, a powroty,podczas których prezentują swe nowe projekty i programy, stają się już żelazną częścią Jazz Jantaru.

Lucidity

Nawet trwając w uwielbieniu dla obecnego w muzyce improwizowanej czy też jazzie elementu nieprzewidywalności dobrze jest móc czasem poobcować z pewnikami. Istnieją na szczęście muzycy, którzy może niespecjalnie gustują w sprawianiu niespodzianek, ale jeśli już coś wypuszczą, sięgnąć po to można bez mrugnięcia okiem. Do tej grupy bez wątpienia należą skandynawowie z Atomic.   

Lucidity

Nawet trwając w uwielbieniu dla obecnego w muzyce improwizowanej czy też jazzie elementu nieprzewidywalności dobrze jest móc czasem poobcować z pewnikami. Istnieją na szczęście muzycy, którzy może niespecjalnie gustują w sprawianiu niespodzianek, ale jeśli już coś wypuszczą, sięgnąć po to można bez mrugnięcia okiem. Do tej grupy bez wątpienia należą skandynawowie z Atomic.   

ATOMIC w Alchemii - jazzowa gwarancja jakości

Weekend majowy uderzył pełną siłą ale minął równie szybko niestety co przyszedł i można powrócić myślami do koncertu, który miał miejsce w zeszłym tygodniu w krakowskiej Alchemii.

II dzień z Atomic w Pardon To Tu

Po ciekawym rozpoczęciu dwudniowej rezydencji skandynawskiego kwintetu w warszawskim klubie, przyszedł czas na rozwinięcie, a zarazem finał całego przedsięwzięcia. Drugi dzień, zaplanowany dość podobnie jak pierwszy, składał się z supportu i występu Atomic. Można by było zatem stwierdzić, że obyło się bez niespodzianek, a jednak nie do końca.

There's a Hole In The Mountain

Fakt, że przy tak wielkim zapracowaniu poszczególnych członków Atomic wciąż regularnie raczy nas nowymi longplayami uznać należy za świadectwo wielkiej pasji tworzenia i niezbywalny szacunek dla słuchaczy. Grupa mogłaby się spokojnie rozejść i nagrywać w innych konfiguracjach (a ich liczba jest, jak wiemy, niemal nieskończona), tymczasem od ponad dekady pozostają na posterunku, znajdując czas na wspólne sesje, których wynik nigdy nie schodzi poniżej przyzwoitego poziomu, a wykształcona stylistyka wciąż przyciąga soczystością rasowego grania.

Jazz Jantar: Dzień I - wolna miłość improwizacji

Jazz Jantar to perła w koronie gdańskiego Żaka, toteż nic dziwnego, że organizacyjnie wszystko dopięto na ostatni guzik. Niewiele trójmiejskich klubów o podobnym profilu byłoby w stanie pomieścić wszystkich, którzy na koncert otwarcia festiwalu przybyli. Goście Żaka mogli liczyć nie tylko na kompleksową informację dotyczącą występujących artystów (festiwalowy folder przygotowano w tym roku z dużą starannością) ale także poczuć przyjazny klimat festiwalu dzięki wszechobecności nawiązujących do jego logotypu ciepłych żółto-pomarańczowych barw.

Jazz Jantar: Atomic i The Thing: O czym trzeba milczeć?

Po otwierających gdański festiwal Jazz Jantar, koncertach Atomic i The Thing, muzycy zgodzili się na spotkanie z publicznością, które przmieniło się w wywiad. Rozmowa przebiegła w specyficznej, dość prześmiewczej atmosferze, jednak to, czym muzycy zechcieli się podzielić, warte jest namysłu i zapamiętania. 

Jazz Jantar 2012: Atomic

Skandynawia zawsze była otwarta na jazz, i to nie tylko na ten stosunkowo łatwy w odbiorze. W latach sześćdziesiątych do krajów północnego półwyspu chętnie przyjeżdżali amerykańscy muzycy awangardowi, często nierozpoznani i nierozumiani jeszcze na własnym podwórku. To tutaj swoich pierwszych entuzjastów odnalazł Albert Ayler, tu z powodzeniem koncertowali Cecil Taylor, Eric Dolphy i wielu, wielu innych. Nic dziwnego, że dziś skandynawska scena jazzowa doczekała się reprezentacji własnych muzyków o szerokich kompetencjach.