Jazz Jantar 2012: Atomic

Autor: 
Piotr Rudnicki
Zdjęcie: 

Skandynawia zawsze była otwarta na jazz, i to nie tylko na ten stosunkowo łatwy w odbiorze. W latach sześćdziesiątych do krajów północnego półwyspu chętnie przyjeżdżali amerykańscy muzycy awangardowi, często nierozpoznani i nierozumiani jeszcze na własnym podwórku. To tutaj swoich pierwszych entuzjastów odnalazł Albert Ayler, tu z powodzeniem koncertowali Cecil Taylor, Eric Dolphy i wielu, wielu innych. Nic dziwnego, że dziś skandynawska scena jazzowa doczekała się reprezentacji własnych muzyków o szerokich kompetencjach. Jak rozległe są jazzowe zainteresowania tej części północnej Europy będą się mogli przekonać widzowie tegorocznej edycji festiwalu Jazz Jantar, którego pierwsze dni będą przez skandynawski jazz zdominowane. Zaszczyt otwarcia imprezy przypadnie w udziale formacji Atomic.

Zważywszy, że powołany do życia w roku 2000 szwedzko-norweski zespół określany jest obecnie jako skandynawska supergrupa jazzowa, jego wybór na inaugurację festiwalu wydaje się być trafiony. Określenie „supergrupa” nie jest pozbawione wagi, gdy zauważymy jakie nazwiska kryją się pod jej nazwą - w Atomic grają bowiem: szwedzka sekcja dęta - Fredrik Ljungkvist i Magnus Broo, jak również pochodzący z Norwegii pianista Håvard Wiik oraz – także norweska - sekcja rytmicza Ingebrigt Håker Flaten i Paal Nilssen-Love.

Już w momencie uformowania się zespołu wszyscy jego członkowie byli doświadczonymi muzykami, mającymi na koncie występy w licznych projektach, zaś trzej wymienieni jako ostatni współpracowali ze sobą przez sześć lat, grając w grupie Element. Na sukces tak obytej ekipy nie trzeba było długo czekać: debiutancki album „Feet Music” zebrał entuzjastyczne recenzje krytyków, kolejny - „Boom Boom” nagrodzono nawet norweską nagrodą Grammy w kategorii Jazz. Ówczesną decyzję jurorów – znając dystans podobnych gremiów do muzyki awangardowej - można ocenić jako dość odważną, zwłaszcza, że grupa Atomic wojowała wtedy na scenach jako świeża siła, przeciwstawiająca się miękkiemu brzmieniu skandynawskich artystów nagrywających pod skrzydłami ECM-u.

Muzyki Atomic rzeczywiście nie można zaliczyć do jazzowej krainy łagodności, ale i do punkowej ekspresji, z której znani są choćby nieokiełznani The Thing (złożony przecież w dwóch trzecich z muzyków Atomic) także im dość daleko. Panowie odnajdują się gdzieś pośrodku: poruszają się w obszarach jazzu akustycznego, w obrębie jego podgatunków wyszukując wszystkie niezbędne dla zbudowania własnych kompozycji składniki. Zafascynowani szeroko rozumianą tradycją amerykańską łączą jej wpływy z improwizatorskimi gatunkami europejskimi. Kolejne płyty zespołu – a mają ich w dorobku już kilkanaście (w tym kilka wydawnictw podwójnych, a nawet potrójnych) – są zawsze oczekiwaną dawką energetycznej, ekspresywnej muzyki, w której forma, struktura i styl nie giną w pędzących na oślep improwizacjach, a i potrafią zaskoczyć sprawnymi przejściami – między bopem a latino, między graniem big bandowym a wrzaskiem saksofonów.

Kapitalne zgranie i sprawność kompozycyjna (w Atomic komponuje każdy z członków grupy) jest tym, co decyduje o jakości muzyki Atomic. Poszczególni muzycy zespołu są cenionymi instrumentalistami i zdołali wyrobić sobie markę. Ingebrigt Håker Flaten i Paal Nilssen-Love są rozchwytywani w całym awangardowym światku, Håvarda Wiika i Magnusa Broo do swych projektów zaprasza m.in. Ken Vandermark a Fredrik Ljungkvist zakłada nowe, autorskie formacje. Osobno więc „rozszczepieni” muzycy Atomic wyzwalają wielką siłę, ale razem – są skumulowaną, precyzyjnie oddziałującą energią, której koncert zadowoli zarówno fanów awangardy, jak i tych o bardziej klasycznych jazzowych preferencjach. Polecamy! Zapraszamy!

Zespół Atomic wystąpi obok The Thing 19 października, na otwarcie festiwalu Jazz Jantar w cyklu Sygnowano: Mikołaj Trzaska.