Akustyczna uczta jazzowa: Piotr Wojtasik Quartet w CK Agora

Autor: 
Lech Basel
Autor zdjęcia: 
Lech Basel

Czy można zagrać jazzowy koncert prawie bez prądu? I to tak, żeby całkowicie zahipnotyzować publiczność? Czterej dżentelmeni, dwóch z Polski, jeden Węgier i jeden Amerykanin udowodnili w sobotę, 16. marca we Wrocławiu, że można.

Piotr Wojtasik na trąbce, Michał Barański na kontrabasie, Viktor Toth na saksofonie oraz John Betsch na perkusji zagrali w Centrum Kultury Agora fantastyczny akustyczny koncert. Wzmocniony był tylko kontrabas, pozostali muzycy grali bez mikrofonów. Od pierwszych dźwięków przeszywały mnie ciarki. Ileż energii było w tym graniu! Odstawiałem aparat fotograficzny bo tak byłem poruszony tym co słyszałem. Kapitalna robota sekcji rytmicznej, delikatna a jednak pełna mocy współpraca kontrabasisty i perkusisty wypełniała rytmem kameralną salę. Na jej osnowie budowali swoje dialogi saksofonista i trębacz zaskakując rewelacyjnymi solówkami jak i pełnymi wzajemnego porozumienia dialogami oraz chorusami . Niezwykła rolę w tym koncercie odegrał ruch. Frontmeni zmieniając swoje lokalizacje na scenie uzyskiwali dodatkowy efekt przestrzenności muzyki a przy solówkach unieruchomionego kontrabasu i perkusji podkreślali ich wyrazistość. Ręce same składały się raz po raz do oklasków. Zahipnotyzowana publiczność, pośród której tym razem było sporo muzyków i studentów Akademii Muzycznej, nie chciała pogodzić się z upływem czasu i wyprosiła aż trzy bisy. Oj warto było udać się na drugi koniec miasta by uczestniczyć w takiej uczcie jazzowej.
Koncert odbył się dzięki konsekwentnej realizacji pomysłu Piotra Guzka, który od czasu do czasu prezentuje nam to co najlepsze w polskim jazzie w jego najprostszej, i jak się często okazuje, najlepszej formie: akustycznie.

Czy mi czegoś zabrakło na tym koncercie? Może w nim samym to nie. Ale po nim chętnie poszedł bym do klubu jazzowego i posłuchał jam session z udziałem Mistrza i jego uczniów. Jednak na takie luksusy musimy we Wrocławiu jeszcze trochę poczekać...