Rruga
Muszę przyznać, że na widok płyty nowego klasycznego tria jazzowego nie przechodzi mnie specjalny dreszcz, chyba, że można za takowy uznać lekko uniesioną brew. Zapewne wielu się ze mną nie zgodzi, ale wydaje mi się, że niezwykle ciężko jest wymyśleć w tej dziedzinie coś, czego nie zrobiliby już Bill Evans Trio na jednym skrzydle, czy The Bad Plus na drugim. Zdarzają się czasem wyjątki takie jak zespół Brada Mehldau'a, Vijay'a Iyera, czy - moim zdaniem niedocenione trio Bjornstad/Danielson/Mazur. W styczniowej aurze Manfred Eicher proponuje nam jednak kolejne trio, w dodatku z kraju zegarków, czekolady, bankowości, ograniczeń prędkości i domów podpiwnicznonych obowiązkowo schronem. Ze Szwajcarii: Colin Valon, Patrice Moret, Samuel Rohrer przedstawiją "Rruga".
Studiowanie tej płyty o dziwnym tytule warto zacząć od lektury książeczki (pisałem już wcześniej, że w drugiej dekadzie XXI wieku ECM postanowił do zdjęć, listy utworów i płac dołączyć także Steve'a Lake w roli Cioci Jadzi - autora słownego wprowadzenia). Okaże się bowiem, że oto ta trójka Szwajcarów musi być całkiem sympatyczna, skoro ich muzyczne zainteresowania w ogromnej mierze pokrywają się z gustami niżej podpisanego. Pianista Colin Vallon przyznaje, że dużo bardziej od muzyki fortepianowej inspirują go głosy - np. Le Mystere des Voix Bulgares (więc pewnie także bułgarski chór żenśki Angelite) a także muzyka z rejonów południowo-wschodniej Europy od Erkana Ogura, przez G.I. Gurdjieffa i Stafana Mutafchieva. Okazuje się również, że Vallon z kolegami jeździ porannymi pociągami, tak jak właśnie w tej chwili niżej podpisany, tyle, że ja o świcie wyruszyłem z Warszawy a Helweci z Brukseli. "Wraz ze wschodem słońca, w oknach wagonu zaczęły rysować się cienie i kontury domów na przedmieściach Brukseli. Ten obraz podpowiedział mi nastrój, którego potrzebowała ta kompozycja" - opowiada o inspiracjach do tytułowego "Rruga" młody pianista. Jeśli to pierwsze znane Wam słowo zaczynające się od podwójnego "r", Valon wyjaśnia dalej: nie chciałem nazywać tego tematu "Podróż", albo "Szlak" - dyskografie są już tego pełne. Z pomocą translatorską przyszła albańska wokalistka Elina Duni, w której zespole grają Valon i Moret.
Na płycie znajduje się też kompozycja z innym trudnym słowem, choć dobrze znanym szczególnie tym, którzy zeszłej wiosny chcieli podróżować samolotem: Eyjafjallajokull. Jeszcze przed wybuchem na Islandii trio postanowiło odbyć muzyczną podróż do wnętrza wulkanu.
Vallon nie jest jednak, jak to często w klasycznym trio bywa, jedynym kompozytorem zespołu. Album otwiera utwór "Telepathy" autorstwa kontrabasisty Patrice'a Moreta, inspirowany... głosem Thoma Yorke'a z Radiohead. Moret firmuje również temat Fjord, który skolei napisał pod wpływem koncertu kwartetu Wayne'a Shortera. Perkusista Samuel Rohrer dorzucił trzy kompozycje: "Polygonia", "Noreia" i wieńczący album "Epilog". Co ciekawe, utwory te przywodzą namyśl kompozycje innego młodego Szwajcara - Nik'a Bartscha. Czyżby taki - energiczny, oszczędny, rytmiczny, repetatywno-minimalistyczny - był "szwajcarski kierunek w jazzie?", oraz z tytułami zaczynającymi się od podwójnej współgłoski - Rruga - Llyria? :-)
Chociaż na płycie "Rruga" Szwajcarzy nie wymyślili na nowo formuły jazzowego trio, stworzyli jednak płytę na miarę roku 2011 - przemyślaną, dojrzałą, spójną, ciekawą, oryginalną i świeżą - wyrosłą ze współczesności - której bardzo dobrze i z zaciekawieniem się słucha. Tak jak unosiłem brew na początku obcowania z tą płytą, tak teraz... wszystko mi się na niej podoba.
1. Telepathy; 2. Rruga; 3. Home; 4. Polygonia; 5. Eyjafjallajökull; 6. Meral; 7. Iskar; 8. Noreia;
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.