Rio

Autor: 
Kajetan Prochyra
Keith Jarrett
Wydawca: 
ECM
Data wydania: 
04.11.2011
Dystrybutor: 
Universal Music Poland
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Keith Jarret - piano

Zbieranie płyt Keitha Jarretta może przypominać uzupełnianie kolekcji współczesnego malarstwa czy rzeźby. Nie chodzi już tylko o muzykę, jej charakter, brzmienie, melodyjność czy oryginalność – chodzi o to, że to Jarrett, i że trzeba go mieć. Tak jak dyskusyjne jest czy najlepszym saksofonistą świata jest Pharoh Sanders, Sonny Rollins czy ktoś zupełnie inny, gdyby ktoś ogłosił, że największym pianistą albo nawet żyjącym muzykiem jazzowym jest Jarrett – stwierdzenie takie nie wywołałoby raczej zbyt wielkich kontrowersji. Keith jaki jest - każdy widzi... Stop! Może to i prawda, ale są na płycie "Rio" momenty tak piękne, czyste, nawet wzruszające, że tej płyty, tej Muzyki po prostu szkoda nie poznać.

Tym razem, po 40 (!!!) latach od swojego debiutu w wydawnictwe ECM - płyty "Facing You" - i dekadach od ostatniej wizyty w Brazylii, Jarrett wraca do jej stolicy - Rio de Janeiro. W 1971 roku miał powiedzieć, że zostawia tam niedokończone sprawy. Te 15, jak na Keitha krótkich, kilkuminutowych utworów, sprawy tę ma domknąć.
 
Podczas tego w całości improwizowanego, solowego koncertu słychać wyraźnie, ze pianiscie dopisuje humor. Choc album otwiera muzyka odrobine polamana, szalona, gwałtowna, resztę obu krążków wypełniają raczej pogodne melodyjne utwory czy nawet piosenki. Jarrett był bardzo zadowolony z tego koncertu - z sali, jej akustyki i entuzjazmu publiczności. Koncert był jazzy, poważny, słodki, zabawowy, ciepły, ekonomiczny, energetyczny, pełen pasji i w pewien szczególny sposób odnoszący sie do muzyki brazylijskiej - tak opisywał płytę sam autor.
Dla mnie przełomowym momentem w obcowaniu z tym nagraniem jest część XIII - kuriozalnie wręcz słodka, romantyczna, prosta, niemal popowa ballada, jednocześnie pełna tak wielu przepięknych szczegółów, drobiazgów - znaków rozpoznawczych tego, że przy klawiaturze siedzi Mistrz.
Takich miejsc na tych dwóch krążkach jest więcej. Cały finał koncertu z kołyszącą, bluesową, gospelową częścią XIV czy na powrót refleksyjną, klasyczną, wieńczącą album częścią XV.
"Jak Rio to karnawał" - to porównanie dość trywialne, a nawet prostackie. W stolicy Brazylii Jarrett jednak bawi się muzyką - jej prostotą, lirycznością, piosenkowością.
 
Kiedy przyjeżdżam na miejsce koncertu, staram się wchłonąć jego kulturę, posłuchać brzmienia językaI, zastanowić się nad tym gdzie jestem - to właściwie jedyne istotne dla mnie przygotowanie przed koncertem - powiedział Jarrett w wywiadzie dla NPR - Kiedy słucham tej płyty jest dla mnie oczywiste, że łączyłem się z tą kulturą. To nie była Holandia, Niemczy, Stany Zjednoczone czy Japonia - to była półkula południowa. To mnie w pewien sposób wyzwoliło - tak sądzę.
Skąd ta radość? Czy to tylko zmiana klimatu? Pewnie też, ale wieść niesie, że Keith znów jest zakochany.

CD1: Rio Part I-VI

CD2: Rio Part VII-XV