Dotychczas miałem okazję słuchać gitarzysty Juliana Lage'a na żywo raz – było to przed kilkoma miesiącami w warszawskim klubie Pardon, To Tu. Grał wówczas w duecie z Nelsem Clinem, prezentując materiał z ich wspólnego albumu „Room”. Tak się akurat złożyło, że kilka dni występował tam inny duet: Joe McPhee z Chrisem Corsano. Były to całkiem odmienne koncerty. McPhee z Corsano eksplorowali intensywne free, z kolei Lage z Clinem opowiedzieli się za muzykowaniem radosnym, komunikatywnym, ewidentnie wirtuozowskim, pełnym lekkości.