Elegancki Chevrolet zatrzymuje się na rogu Broadwayu i 57 ulicy na światłach. Tylko dlatego, że jest czerwone a kierowcy się nie spieszy. Jest środek grudnia a dach drogiego, sportowego samochodu jest schowany. Śnieg pada wprost do środka, na eleganckie obicia siedzeń i na samego kierowcę. To Chet Baker. Siedzi spokojnie w swoim wozie, cały obsypany śniegiem, w swojej najlepszej marynarce i słucha Zoota Simsa grającego „I understand”. Padający śnieg nie mógł obchodzić go mniej.
Bob Brookmeyer zmarł cztery dni przed swoimi 82 urodzinami. Taka smutna informacja spłynęła na mnie w 2011 roku właśnie gdy zaczynałem pisać tekst z okazji jego urodzin. Niemiłe zaskoczenie. Tekst urodzinowy nie powstał, ale powstało wspomnienie, które teraz w dniu urodzin wielkiego aranżera warto przywołać.
Paul Desmond jest jednym z najpopularniejszych i jednocześnie najbardziej bagatelizowanych saksofonistów w historii jazzu. Słyszał go niemal każdy, czy o tym wie, czy nie. Kompozycja jego autorstwa „Take Five” podbijała nie tylko listy przebojów ale w ostatnich latach także branżę reklamową. Posłużyła do tła dla reklam samochodów, napojów i funduszy emerytalnych. Do dziś jednak ten utwór łączony jest najczęściej z Davem Brubeckiem, liderem grupy, do której należał saksofonista. Desmond był jednym z niewielu saksofonistów swojej epoki, którzy nie brzmieli jak Charlie Parker.
Podobno Charlie Ventura bił głową w ścianę, gdy słuchał gry Lee Konitza. Słuchał swojego zastępcy w big-bandzie Teddy’ego Powella. Moim zdaniem z rozpaczy, tej samej, która kazała pianistom wychodzić z pokoju, w którym grał Bud Powell. Trochę rozpacz, trochę urażona duma, trochę nagłe uświadomienie sobie swoich własnych braków. Lee Konitz miał wówczas 18 lat.
Jest nieskończenie wiele znakomitych płyt, całkiem sporo wyspaniałych i nie mało wybitnych. Są jednak także albumy o znaczeniu fundamentalnym dla wizerunku jazzu na przestrzeni jego ponad 100 letniej historii. Do takich należy Davisowski The Birth Of The Cool.
Foreststorn "Chico" Hamilton - jeden z najważniejszych improwizatorów Zachodniego Wybrzeża, współtwórca cool jazzu, odkrywca wielu młodych talentów zmarł 25 listopada. Miał 92 lata.
Dla kolekcjonerów vinyli nie lada gratka, 20 września Speakers Corner wyda dwupłytowy album „Carnegie Hall Concert Vol. 1 & 2", na którym usłyszeć będzie można zapis koncertu Gerry Mulligana i Chet'a Baker'a z listopada 1974 roku.
Trzy dni przed swoimi 82. urodzinami zmarł Bob Brookmeyer. Taka smutna informacja spłynęła na mnie właśnie gdy zaczynałem pisać tekst z okazji jego urodzin, przypadających w poniedziałek. Niemiłe zaskoczenie. Tekst urodzinowy nie powstanie, zamiast tego będzie wspomnienie.