Dobrze mam. Wstałem, wypiłem kawę, słucham muzyki, mogę w spokoju napisać felieton. Nie koczuję na granicy, nikt ode mnie nie odgradza się drutem kolczastym. Nie walczę o życie, próbując dostać się do jakiegokolwiek samolotu, nie muszę uciekać przed uzbrojonymi i gotowymi zabijać fanatykami. Ci nasi jeszcze nie są uzbrojeni, problem wydaje się bezpiecznie odległy – niestety tylko przez chwilę, bo niestety kierunek jest dokładnie ten.