To z jednej strony bardzo wdzięczna sytuacja brać na warsztat kompozycje Astora Piazzoli. Wiadomo jest bowiem, że te wyśmienite kompozycje same grają, że balansując gdzieś pomiędzy wielką afirmacją życia, a wielką melancholią zdobywają serca słuchaczy za każdym razem kiedy zabrzmią. Wiadomo jednak również, że mogą być także ogromną pułapką, zwłaszcza gdy w zespole porywającym się na „Oblivion”, „Libertango” czy „Lunfardo” zasiada akordeonista.