Od piątku 25 sierpnia na sklepowych półkach na całym świecie pojawiła się najnowsza płyta Adama Bałdycha, skrzypka, którego polskiej publiczności zapewne przedstawiać nie potrzeba. Album zatytułowany jest „Brothers” i poświęcony został pamięci zmarłego brata.
Tord Gustavsen to chyba jeden z nielicznych artystów, który zdaje się nie chcieć zwracać na siebie uwagi - nie tylko poza sceną, ale nawet kiedy siedzi przy czarno-białej klawiaturze. Mimo to od lat jest jednym z najbardziej cenionych i rozpoznawalnych muzyków jazzowych Starego Kontynentu. Po serii trzech płyt w trio, jednej w kwintecie z wokalistką Kristin Asbjornsen, tym razem rozpisał swą muzykę na kwartet - z Matsem Eilertsenem na kontrabasie, Jarle Vespestadem na perkusji i Tore Brunborgiem na saksofonie tenorowym.
Tord Gustavsen to chyba jeden z nielicznych artystów, który zdaje się nie chcieć zwracać na siebie uwagi - nie tylko poza sceną, ale nawet kiedy siedzi przy czarno-białej klawiaturze. Mimo to od lat jest jednym z najbardziej cenionych i rozpoznawalnych muzyków jazzowych Starego Kontynentu.
Gdyby ten koncert był grany w lato na miejskim rynku, bawiłbym się setnie. Gdy słucham takiego grania z płyty, zastanawiam się, kiedy się skończy i będę mógł włączyć coś ciekawszego. Mówiąc krótko – płyta jest zawodem, ale i nie zaskakuje w obliczu innych, wydawanych przez ACT Music albumów. Dokąd zmierza ten label?
Listopad jest najbardziej jazzowym miesiącem we Wrocławiu a to był najbardziej oczekiwany przeze mnie koncert tego miesiąca - Tord Gustavsen Quartet. Jednocześnie największe wyzwanie reporterskie. Jestem skandynawofilem. Posiadam sporą biblioteczkę dzieł pisarzy skandynawskich, uczyłem się języka szwedzkiego, zakochany byłem w filmach Bergmanna, hipnotyzuje mnie muzyka niezapomnianego E.S.T.
Dobra, ambitniejsza muzyka nie musi boleć i wyzywać słuchacza na pojedynek do pierwszej krwi. Ketil Bjornstad, znakomity norweski pianista, kompozytor i pisarz wydał nową płytę "Remembrance".