Trębacz Jonathan Finlayson już jako 18. letni podlotek współpracował ze Steve’m Colemanem, który od tego czasu regularnie zaprasza go do swoich projektów. Wychowany na ruchu M-Base (łączącym improwizacje ruchowe, dźwiękowe, poezję i literaturę) Jonathan Finlayson niedawno zaczął też stawiać pierwsze kroki, jako lider i kompozytor, o czym mogliśmy się przekonać w Polsce niejednokrotnie. .
Nowojorski klub Village Vanguard to lwia część historii jazzu. To miejsce, które dla fanów tego nurtu muzycznego jest obowiązkowym punktem programu zwiedzania miasta, które nie śpi. Jazz gra się tam od 1957 roku i od tego czasu klub stał się trampoliną dla artystów do odniesienia sukcesu. Gdy słucham “Live At The Village Vanguard” Steve’a Colemana i grupy Five Elements, to myśl o początkach klubu (tych z jazzem związanych) nie może mnie opuścić.
Nowojorski klub Village Vanguard to lwia część historii jazzu. To miejsce, które dla fanów tego nurtu muzycznego jest obowiązkowym punktem programu zwiedzania miasta, które nie śpi. Jazz gra się tam od 1957 roku i od tego czasu klub stał się trampoliną dla artystów do odniesienia sukcesu. Gdy słucham “Live At The Village Vanguard” Steve’a Colemana i grupy Five Elements, to myśl o początkach klubu (tych z jazzem związanych) nie może mnie opuścić.
Koncertem grupy Tom Rainey Obbligato, 11 października, w katowickim kinoteatrze Rialto rozpocznie się festiwalu jaZZ i okolice 2018. Hasłem przewodnik tegorocznej edycji będzie słowo INDYWIDUALIZM.
Muzyki jazzowej można słuchać na wiele sposobów. Niektórym wystarczy odtwarzanie na „pierdzącym” telefonie, inni do włączenia przycisku play potrzebują wygłuszonego pomieszczenia i tantalowych rezystorów. Często do sposobu słuchania muzyki można dorzucić cały zestaw cech osobowościowych i stworzyć coś na miarę melomańskich znaków zodiaku.
W jakiej kondycji jest jazz? Gdzie rozwija się dynamiczniej, ciekawiej? W kolebce, w USA czy może na Starym Kontynencie, gdzie zawędrował szybko, zadomowił się dawno i przez dekady ewoluował tworząc nurty wpływające na swój matecznik?
Nazwać Steve’a Colemana muzykiem, to wielka obraza. Ten wybitny saksofonista to artysta, filozof, konceptualista i prawdziwy wizjoner pojmowania sztuki. Ze swoim nowym zespołem nagrał właśnie album „Morphogenesis” - kolejną syntezę współczesnej muzyki, zainspirowaną ruchem ciała, improwizowanymi kompozycjami i wizualizacją. Albo jak ktoś woli bez zbędnych opisów – kolejny muzyczny majstersztyk.
Saksofonista altowy Steve Coleman jest powszechnie uważany za jedną z najbardziej wpływowych osobowości świata jazzu. Niedawno został laureatem trzech prestiżowych wyróżnień: stypendium MacArthura, Guggenheima i Doris Duke Performing Artist Award. To wszystko w czasie, gdy Coleman osiągnął twórcze szczyty, rozwijając swoją metodę komponowania, opartą na wizualizacji i improwizacji.
Miniony rok 2016 był kolejnym, który jakże trudno byłoby wyczerpująco podsumować pod względem wydarzeń w muzyce improwizowanej. Nie jest możliwe być na każdym wartym wizyty koncercie, uważnie wsłuchać się we wszystkie albumy godne uwagi również nie sposób, a żeby przeczytać większość cennych artykułów i wywiadów, doba musiałaby dać się w końcu przekonać, aby wydłużyć się przynajmniej o połowę.