Japonia wydaje się szalenie ciekawym terytorium do poszukiwań muzycznych. To tam godzinne wykonania utworów nagrywał Coltrane, to stamtąd pochodzi niezwykły, podchodzący pod rejony spiritual-jazzu album koncertowy Carlosa Santany - "Lotus", to tam wydawane były płyty Milesa, Hubbarda czy Hancocka, które nie ukazywały się przez lata w żadnym innym kraju. Do legendy przeszła też japońska awangarda.