Podobno obiegowym określeniem dominującego stanu ducha mieszkańców miasta, które od przeszło czterdziestu lat jest gospodarzem Międzynarodowego Festiwalu Pianistów Jazzowych, jest „depresja kaliska”. Osobie nie mieszkającej w Kaliszu – a tak jest w moim przypadku – trudno ocenić słuszność tych odczuć, zwłaszcza gdy spędza się tam trzy dni w takim towarzystwie i pośród takiej muzyki, jak było to moim udziałem w trakcie tegorocznej edycji kaliskiego festiwalu.