W jednym z ostatnio publikowanych felietonie Marcin Olak narzekał, że nie ma tyle ile by chciał czasu na słuchanie ciekawej muzyki, która wpada mu ostatnio w ręce. Tęskni za tym, żeby poświęcić albumowi na przykład miesiąc. Nie wyjmować go z odtwarzacza i delektować się dźwiękami. Zapoznawać się z koncepcją twórczą, dać czas sobie i muzyce. I to jest w istocie dramat, bo może okazać się, że w takim biegu nazbyt spiesznym, coś umknie, coś pozostanie ukryte i ujmie tym samym radości obcowania z muzyką.
Norma Winstone – legenda brytyjskiej sceny jazzowej, nagrał nową płytę dla ECM. Album zatytułowany jest „Descansado - Song For Films” i jak twierdzi wydawca to „Inspirująca podróż do świata kina”.
Aż chciałoby się powiedzieć idealny koncert na otwarcie bardzo ważnego, w bardzo poważnym miejscu dziejącego się festiwalu, co więcej festiwalu, który wraz z swoją 11 odsłoną zapowiedział nowe otwarcie. Dodatkowo myśl przewodnia koncertu budziła nie dość, że zainteresowanie to jeszcze uznanie. Hołdy najczęściej składamy nie tylko wielkim postaciom muzyki, ale także postaciom bardzo popularnym.
21-go listopada we wrocławskim Narodowym Forum Muzyki, w ramach festiwalu Jazztopad, odbędzie się koncert poświęcony twórczości Kenny'ego Wheelera. Drugim koncertem wieczoru będzie występ tria Whahay, z udziałem gości specjalnych.
John Taylor – pianista i kompozytor, urodzony w Manchesterze zmarł w nocy z piątku na sobotę 17 lipca, we Francji.
Taylor przeszedł rozległy zawał serca podczas koncertu na festiwalu Saveurs Jazz Festiwal w niewielkiej wiosce Segré na zachodzie kraju. Grał jako gość zespołu młodego kontrabasisty Stéphane’a Koreckiego. Akcję ratowania życia podjęto jeszcze na scenie i kontynuowano później w szpitalu. Niestety bez powodzenia. Miał 72 lata.
Norma Winstone jest niezwykłą jazzową wokalistką. Z jednej strony jest wierna tradycji: sięga po muzykę Coltrane’a, Shortera czy Marii Schneider, przywiązuje wielką wagę do słowa – fantastycznie interpretuje teksty piosenek (których najczęściej sama jest autorką). Z drugiej zaś, zamiast śpiewać przed orkiestrą czy ewentualnie „z towarzyszeniem” zespołu, tak jak robi to większość jej koleżanek i kolegów po fachu, sprowadza swój głos do roli instrumentu a towarzyszącym jej fortepianowi i klarnetom każe śpiewać.