Nie ma co kryć, nazwisko Bena Goldberga nie jest u nas do szczególnie znane. Bywa więc, że jego działania artystyczne jakoś umykają uwadze polskiego miłośnika zarówno jazzu, jak i jego klarnetowego odłamu.
Po felietonie Antoniego Szczepańskiego wybuchła burza. W sumie to było do przewidzenia, myślę, że autor się z tym liczył. Choć przecież nie napisał nic, czego byśmy nie wiedzieli, prawda?